Przybył i on.
Truchtem przemierzał podziemny labirynt z nosem przy ziemi, podążając za tropem szczura i suczki, która go goniła. A w każdym razie on tak to odbierał, skoro ślady obu stworzeń nakładały się na siebie, podążając w tym samym kierunku. Pokonał w ten sposób całkiem pokaźny odcinek drogi, ani na chwilę nie odrywając się od tropu. W pewnym momencie trop nagle się urwał.
Truchtem przemierzałem podziemny labirynt z nosem przy ziemi, podążając za tropem szczura i suczki, która go goniła. A w każdym razie tak mi się wydawało, gdyż ich zapachy nachodziły na siebie, prowadząc w tym samym kierunku. Pokonałem w ten sposób dość duży odcinek drogi, tylko od czasu do czasu odrywając się od tropu po to by rozejrzeć się dookoła. Miejsce w którym się znalazłem było naprawdę dziwne! I trochę straszne. Ale tylko trochę.
W pewnym momencie rozpędziłem się tak bardzo, że zgubiłem trop.
Kolejny szczeniak samotnie przemierzał podziemny labirynt. Jego ogonek lekko kiwał się na boki, jakby zwiedzanie ciemnych korytarzy sprawiało maluchowi przyjemność. Kto wie? Może w istocie tak było? Ciemnobrązowe oczy ze szczenięcą ciekawością chłonęły te szczegóły, które wyłaniały się z mroku, mimo iż było ich niewiele. Jednakże Rafaelowi brak pięknych widoków rekompensowały cudowne zapachy jakie wypełniały korytarz oraz różne dźwięki, w większości zupełnie obce i potrafiące przyprawić o zimny dreszcz na grzbiecie takiego małego szczeniaka. Rottweiler co jakiś czas przystawał i węszył. Wszędzie czuć było zapachy psów, jedne stare, ledwo wyczuwalne, inne całkiem świeże, zupełnie jakby ich właściciel przechodził tędy zaledwie kilka chwil temu. Do tego wszystko było przyprawione wonią wilgotnej ziemi i zgnilizny, kurzu i małych żyjątek dla których owo miejsce było idealnym miejscem do życia. Rafael szedł wyprostowany i pewny siebie, jakby czuł się tutaj jak najbardziej na miejscu. Co prawda w chwilach gdy gdzieś w ciemności coś wydawało przypominające warkot, acz zupełnie nie psie dźwięki, do jego łebka wkradały się wątpliwości czy zwiedzanie tego miejsca to dobry pomysł. Starał się jednak nie okazywać po sobie strachu.
[i]Może to coś boi się mnie bardziej niż ja jego?[/i]
W pewnym momencie, gdy od "jego" korytarza zaczęły odchodzić różne inne drogi, maluch usłyszał jak coś całkiem niedaleko niego biegnie ... a właściwie dwa cosie. Wiedziony ciekawością zastrzygł uszami i rzucił się pędem w kierunku dźwięku, jakby zależało od tego jego życie. Wyobraźnia podsuwała mu do głowy różne obrazy.
[i]Może to potwór? Albo duch? Hurra! Zobaczę prawdziwego potwora! [/i]
Dźwięk po pewnym czasie umilkł, a Raffe zdał sobie sprawę, że zupełnie nie ma pojęcia w którą stronę powinien iść. Rozejrzał się dookoła, okręcając się wokół własnej osi, lecz żaden z korytarzy nie wyglądał ani znajomo, ani zachęcająco. Mina trochę mu zrzedła, gdy uświadomił sobie, że jest zupełnie sam w obcym miejscu z którego nie wie jak wyjść. A chwilę temu coś tędy przebiegało. Rafael poczuł ciarki na grzbiecie, i prawie podskoczył, gdy gdzieś w oddali rozległ się głośniejszy dźwięk.
[b]- Halo? Kto tu jest? -[/b] starał się by jego głos brzmiał odważnie, ale był tylko małym szczeniakiem, przez co nie do końca mu to wyszło. Podkulił ogonek i cofnął się o kilka kroków w tył. Oh, to jeszcze nie był strach ... na razie, można powiedzieć, że czuł się mocno zaniepokojony. I czy coś go z tamtego ciemnego kąta nie obserwuje? Nie błysnęły tam czasem cudze oczy? Starał się nie wyglądać jak zastraszony szczeniak.
[i]Jeszcze coś pomyśli, że jestem łatwym łupem i spróbuje na mnie zapolować! Muszę pokazać, że się nie boję![/i]
Rottweiler wyprostował się i uniósł wyżej ogon, odsłonił białe kiełki, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Stał tak jakiś czas, jednak nic go nie napadło. [i]Ha! A wiec jednak się wystraszyło! [/i]Pomyślał z dumą malująca się na brązowym pyszczku. Powoli się rozluźnił i ruszył dalej przed siebie w pierwszy lepszy korytarz. Po kilkunastu krokach do jego uszu dotarł strzęp rozmowy. Cudzy głos, zbyt cichy by dało się rozróżnić słowa. Brzmiał jednak jak najbardziej psio ... Ciekawość zwyciężyła nad początkową obawą i Raffe ruszył w jego kierunku. Nie minęła nawet minuta, gdy stał tuż obok wejścia z ciekawością zaglądając do środka. Jego wzrok napotkał dwa małe szczeniaki i jednego dorosłego psa. Nie widząc powodów do obaw, śmiało przekroczył próg, kierując się w stronę swoich rówieśników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz