poniedziałek, 28 grudnia 2015

Chodziłem po terenach Klanu Wilka. Postanowiłem tu wrócić, sam nie wiem czemu. Czyżbym zatęsknił za dawnym kocim życiem? Była Pora Nowych Liści czyli nie było mnie tu ... całą Porę Nagich Drzew i część Pory Opadających Liści. Potrząsnąłem głową. To tak jakbym odszedł z klanu, Wolfstar z pewnością uznał mnie za zdrajcę, albo kota który umarł. Czy mogłem mieć do niego pretensje? Czyż nie byłem zdrajcą? Po co w ogóle ruszałem się z bezpiecznych terenów? Dlaczego to życie odrzuciłem równie łatwo jak przyjąłem? Dlaczego?! Końcówka czarnego jak popiół ogona, lekko drgnęła, wyraźnie odcinając się od otaczającej mnie zieleni. Znajomy zapach, sprawiał, że coś we mnie chciało tu zostać, pójść do Wolfstara i błagać o przebaczenie. Jednak pozostałem obojętny na to uczucie. Nie miałem czego szukać u burego lidera, przecież zniknąłem jak cień, zostawiając wszystkich bez słowa. Nie miałem na to żadnego wytłumaczenia. Wolfstar jak tylko mnie zobaczy z pewnością mnie zabije, albo powie bym nigdy więcej nie pokazywał mu się na oczy. Klan Wilka nie był dla mnie jeszcze jak rodzina, ale przez pewien czas mogłem nazwać go domem. A teraz to wszytko zniszczyłem, spaliłem ten most, nie oglądając się za siebie. Co ja tu robię? Po co tu przyszedłem? Czyż nie odszedłem? Zrobiłem to i powinienem trwać w tym niemym postanowieniu. Bolało. Bardzo bolało. Teraz zrozumiałem swój błąd, ale to nic nie zmieni. Nie naprawię go, choćbym pragnął tego z całego serca. Ja to wiem, wiem, że nie ma już dla mnie przyszłości ani miejsca w tym klanie. Czuję to całym sobą. Więc dlaczego wciąż idę? Podświadomość kazała mi skierować swe kroki w kierunku obozu. Niegdyś skryty w cieniu z błąkającym się ironicznym uśmieszkiem na pysku, teraz na otwartej przestrzeni, bez wyrazu, chyba, że z ledwo dostrzegalnym smutkiem, przemierzałem ten sam teren. Czy ktokolwiek mnie pamięta? Pewnie nie ... jasne, że nie. Kto poświęcił by cenne miejsce w swoim umyśle na ledwo zauważalną czarną postać o dwukolorowych oczach? Nikt. Zatrzymałem się gwałtownie, wbijając ostre i zadbane pazury w ciemną glebę. Nie miałem czego tu szukać, to nie był już mój teren. Zamknąłem oczy z westchnieniem. Darkheart weź się w garść, nie możesz zmarnować swojego życia, przechodziłeś przez gorsze rzeczy, nie pierwszy raz straciłeś coś na czym ci zależało. Potrząsnąłem głową. Gdzie trafię po śmierci? Z pewnością nie będzie to Gwiezdny Klan, nie, on już na zawsze pozostanie dla mnie zamknięty, ale może zdołam choć przez chwilę być szczęśliwy tutaj na ziemi? Czyż moje życie to nie wieczna śmierć, nie tylko innych kotów, ale też pewnych dróg na które już nigdy nie dane mi będzie wejść? Własnie tak. Tym jest moje życie i ja. A więc powinienem zacząć czerpać z tego radość, albo chociaż milczącą satysfakcję. Żałuję, ze nie potrafię tego zrobić. Schyliłem się i polizałem się po białej łapie, choć w środku huczało we mnie od myśli i emocji, z wierzchu wciąż byłem tym samym czarnym kocurem o nieruchomym pysku, bez żadnego wyrazu. Nikt nie widziałby co dzieje się we mnie w tej chwili. Ta myśl napełniła mnie smutkiem. Wyglądam jakbym miał wszystko i wszystkich gdzieś, a wcale tak nie jest. Chcę wrócić, lecz czy ktokolwiek chce mojego powrotu? Odpowiedź brzmiała nie. Oblizałem się po nosie, a moje wąsy drgnęły, gdy podjąłem decyzję. Tak, to będzie najlepsze wyjście. Nie mam n i c do stracenia. Bo co warte jest życie, skoro tak naprawdę nie czujesz się jak osoba żywa? Skończyłem jako trup za życia, czy istnieje coś gorszego? Nie istnieje. A teraz los się do mnie krzywo uśmiechnął i znów tu jestem. Na terenie Klanu Wilka, który wciąż pachnie tymi samymi kotami, gdzieś tu może jeszcze są resztki mojego zapachu, choć ja już nie pachnę klanem. Podszedłem do najbliższego krzaka, po czym je oznaczyłem. Darkheart powrócił! I zamierza zostać ... po czym ruszyłem na poszukiwania lidera, czyli innymi słowy, skierowałem się do obozu. Pod moimi łapami zieleniła się młoda trawa, a liście na drzewach dopiero rosły. Pora Nowych Liści czy istnieje lepszy czas by zacząć coś nowego, jeszcze raz? Jestem jak te liście, odszedłem jesienią i powracam wiosną. Czy Wolfstar mnie zaakceptuje? Wątpliwe, ale może los zmieni ten ironiczny grymas na uśmiech, który skieruje w moją stronę. Kto wie ...

<Wofstar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stanistic Music