[center][img]https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtG0gsCH8ZD8TPTGyD8M_f9yBtx9hZgGaL5ALxJ-tMBtUOo57pBLjS-6u7rixuubF3blmzTYTr7GBz1TTECYXMmoTHLsG853tiAgsV24WjRG8l2O86Q9Hi_E_7xFTmTuVIkaE1_ykcZK04/s1600/Kazuma+Sakue+RPG.png[/img]
[i]Służąca, którą "złapałem" na korytarzu zaprowadziła mnie do mojego pokoju, przy okazji informując, że wszyscy nadnaturalni będą mieszkać blisko siebie. W sumie było mi to obojętne. Służka z rudym warkoczem sięgającym jej do pasa, podała mi srebrny (przynajmniej nie złoty) klucz, którym otworzyłem drzwi do mojej komnaty. Kiedy tylko wszedłem do środka, służąca gdzieś znikła. Nie było w tym nic dziwnego, zważywszy na fakt, że w mojej obecności drżały jej ręce. Rozejrzałem się dookoła. Pokój był skromnie urządzony, choć nie aż tak by zadowolić kogoś kto nie cierpi złota i świecidełek. Było tu duże łóżko z miękkimi poduszkami, szafa, komoda, stół z krzesłami, dywanik, który wyglądał jak czarne futro oraz obraz przedstawiający las. Sam pokój miał beżowo - szaro - brązowe ściany, które prezentowały się lepiej niż można by sobie wyobrazić. Sufit tradycyjnie był biały, a podłoga była ciemna. No cóż. Żyć nie umierać. Obok szafy zauważyłem moje walizki z którymi tu przyjechałem, a które odebrano mi zanim przekroczyłem próg zamku. Otworzyłem je, a kiedy zobaczyłem, że są nietknięte odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie przyszło im do głowy mnie rozpakowywać. Nie mając nic lepszego do roboty, wziąłem się właśnie za to. Ubrania szybko znalazły swoje nowe miejsca w szafie i komodzie, a pozostałe graty upchnąłem gdzieś po kątach (szuflady i te sprawy). Podsumowując, teraz gdy skończyłem pracę, nie miałem bladego pojęcia co ze sobą zrobić. Dotychczas moje życie było rozplanowane tak, bym zawsze miał jakiś cel, jakąś robotę. A teraz? Co teraz mogłem robić? Sprzątanie to robota sług, którą z resztą wykonały znakomicie. Rozpakowanie mam za sobą, głodny nie jestem. Spać też nie, bo środek dnia. To własnie było wielkim minusem bycia samotnikiem. Gdy nie masz co robić i zaczynasz się nudzić, musisz szybko coś wymyślić, bo inaczej w desperacji możesz posunąć się do ekstremalnych rzeczy ... jak na przykład sympatyczna rozmowa. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Postanowiłem więc przejść się po zamku i okolicy. Wyszedłem na korytarz, starannie zamykając za sobą drzwi na srebrny klucz, który schowałem do kieszeni płaszcza (w drugiej nadal miałem jabłko). Zacząłem iść przed siebie, licząc na spotkanie czegoś ciekawego, albo kogoś. Na przykład tej dziecinnej wiedźmy z nożykiem. [/i][/center]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz