wtorek, 15 marca 2016

WYGLĄD: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/5f/f2/d9/5ff2d953f56808be8a31856c25838c1e.jpg
IMIĘ: Kyler. Pies ten wymawia je jako "Kajler". Poprawnie czy nie (mam wrażenie, że raczej nie), Kyler przedstawia się słownie, a nie na piśmie, więc rozmówca zmuszony jest wymawiać je tak jak powiedział je pies. Co do skrótów, a proszę bardzo: Ky ("Kaj"). Czy Ky posiada jakieś pseudonimy? Oh, oczywiście! Lewa ręka boga, Dark Messiah, Anioł Nocy, Anioł Lucyfera.
MOTTO: Jedyny boski dar jaki posiedliśmy, to dar zabijania.
PŁEĆ: Pies
WIEK: Cztery lata
RANGA: Asasyn
APARYCJA:
rasa - Husky, a przynajmniej po nim odziedziczył wygląd. Cóż, jego matka była "rasową" husky, a ojciec mieszańcem różnych ras w tym miał wiele z tej rasy. W krwi Kylera można dopatrzeć się śladów amstafa, owczarka i bordera (może nawet wilka). Tak czy inaczej powinnam chyba określić go jako kundla, lecz przez swój wygląd uchodzi za huskiego.
wzrost - 63 cm w kłębie. Rolę tutaj zagrała krew owczarka, dzięki której Ky nie jest malizną choć nie wystaje też jakoś szczególnie poza wzorzec rasy.
waga - Odpowiednia do wzrostu (czyli boi się wejść na wagę).
wygląd zewnętrzny - Black and White. Już tłumaczę. Jest to najbardziej typowy pod tym względem przedstawiciel psiej rasy. Biało - czarny, gdzieniegdzie z lekka kremowy. Typowy Husky. Jego sierść jest gęsta i lekko szorstka w dotyku. Posiada dwukolorowe oczy.
głos - https://www.youtube.com/watch?v=8nW-IPrzM1g
budowa ciała - Umięśnione, szczupłe ciało oraz długie łapy z dużymi "stopami". Wyglądem przypomina typowego przedstawiciela wyżej wspomnianej rasy.
znaki szczególe - Na największej/środkowej poduszeczce prawej przedniej łapy ma wypalony znak http://www.tattoostime.com/images/286/jovo-tribal-fox-tattoo-design.jpg przedstawiający łeb lisa. Symbolizuje to jego więź z towarzyszem. Po za tym pozwala na przywołanie Rushify kiedy tylko zechce oraz połączenie się (więcej w opisie towarzysza).
OSOBOWOŚĆ: "Całe dobro przemija i całe zło przemija, a my nie możemy nic zrobić, żeby zmienić cokolwiek albo kogokolwiek. A już w najmniejszym stopniu samych siebie."
Żeby nie było za długo i żeby nie zgubić się w labiryncie jakim jest opis Kylera, spróbuję ograniczyć się do minimum. Pies ten jest doskonałym aktorem. Maski, które nosił, stały się z biegiem czasu jego częścią od której nie sposób się uwolnić. Jego środek jest zimny niczym hartowana stal, otoczony miękką i z pozoru ciepłą powłoką. Spróbuj jej tylko dotknąć, a przekonasz się, że zamiast ciepła poczujesz żywy ogień. Mieszaninę furii i sztuczności, kłamstwa i nieszczerych uśmiechów, od których roi się w życiu Kaylera. Ten pies nawet z pozoru nie jest sympatyczny.
"Piękne kłamstwa. Kłamstwa, które nosimy tak długo, że już nie pamiętamy, co jest pod nimi."
Sztuczne uśmiechy, pozostaną sztuczne, tak samo jak jego zimne spojrzenie, przeszywające kogoś innego na wylot. Dla niego istnieje tylko jedno słowo, które sprawia mu jako taką przyjemność: śmierć. Nie można uznać go za osobnika honorowego czy lojalnego. Ważny jest dla niego, tylko i wyłącznie własny grzbiet, którego nie będzie dla innych ryzykował. Ten pies to zagadka, bo jak coś takiego może przemierzać nasz nieskończenie dobry świat? Jest to chyba wynik faktu, iż wszędzie gdzie pojawi się tenże pies, całe szczęście zamyka się w szklanej kuli, a ci co z nim obcują nie mają do niej wstępu. Ten pies to morderca bez żadnych skrupułów, nie zawaha się zabić kogoś innego, chyba, że w jego znoszeniu ma ukryty cel, ewentualnie zamierza tego kogoś dręczyć. Owszem jest sadystą ... i masochistą. Własny ból, również sprawami mu coś w rodzaju przyjemności. Dlatego trenuje, puki nie padnie na ziemię, ledwo żywy. Dojść z nim do porozumienia jest zadziwiająco łatwo ... ale czy to będzie prawdziwe porozumienie? Z pewnością nie.
"Mogę zabić ciebie, ale dla ciebie zabijać nie będę."
On zawsze ma gdzieś swoje "ale", nawet jeśli go nie powie. W kontaktach jego stopione z nim maski, przydają się, nadając mu czasem wyraz sztucznego zaufania czy też uprzejmości. Nawet wprawne oko będzie miało problem z rozróżnieniem co jest sztuczne a co prawdziwe, bo Ky jest uszyty z kłamstw i podchodów, słodkich uśmiechów w ciemną noc, nim cię zamorduje z zimną krwią. On nie zlituje się nad nikim, suczka, pies, szczenię ... jeśli będzie mu to na rękę zrobi to. Nie zabija bez powodu, jednak dla niego wszystko może być powodem. Jak wytrzymać z tymże psem? Starać mu się nie podpaść, okazać szacunek i zejść z oczu.
"Nigdy nie powiedziałem, że to w porządku. Mój świat nie jest czarno-biały, nie składa się z tego, co dobre i złe. Twój też nie powinien taki być. Nasz świat to tylko lepsze i gorsze, mrok jaśniejszy i ciemniejszy. Tak jest lepiej."
Taki jest Kyler na wieki, wieków, amen.
A może jednak nie? Może w jego życiu znów nastanie przełom i jego charakter obróci się znów o sto osiemdziesiąt stopni? Wątpliwe, ale nie mówię nie.
RODZINA: "Zostawili po sobie takie rany, które miały nigdy się nie zabliźnić."

- Ojciec Halt - najważniejsza dla naszego "bohatera" postać. Był to jak już wspomniałam mieszaniec różnych ras z huskym. Najbardziej w oczy rzucało się pokrewieństwo z owczarkiem, przez co był to pies duży i charyzmatyczny, o lodowo niebieskich oczach i jasno biszkoptowo czarnej sierści.
- Matka - co ciekawe jest to postać skryta za mgłą tajemnicy. Kyler nie mówi o niej, nie wspomina jej i chyba nawet jej nie pamięta. Jakże mogła mieć ona na imię? Jakoś na E ... Ella? Evelyn? Nie ... a, już wiem! Ellie! Jest to prawie rasowa suczka, biała z czarnym o brązowych oczach.
- Siostry i Bracia - nic mu o takowych nie wiadomo, choć podejrzewa, że miał (albo ma) brata o imieniu Krucyfiks, czy to jednak prawda? Na oczy go nie widział.

PARTNER: Brak. Nie przejawia zainteresowań na tym punkcie. Na razie.
POTOMSTWO: Niby skąd?
HISTORIA: Min. 10 rozwiniętych zdań, opowiadających o tym, jak twój pies dotarł do Royal Dogs.
"Gdzie inni zawiedli, zachwiali się, upadli, ja będę triumfował, jestem inny, z innej gliny powstanę."
Kyler urodził się w sforze psów, jako potomek pary beta; Halta i Ellie. Jego dzieciństwo tylko pozornie było normalne. Niby mógł stać się psem zdrowym psychicznie, lojalnym i uczciwym. Niestety prawda jest trochę inna. Halt był ogólnie szanowanym samcem, doskonałym wojownikiem i zabójcą. Jednakże na tle kontaktów towarzyskich wypadał źle, wręcz fatalnie. Zupełnie tak jakby nigdy nie schodził z pola bitwy, a poza akcją nie potrafił odnaleźć się w życiu. Gdy urodził się Kyler liczył on sobie pięć lat, a więc nie był już najmłodszym psem (choć też nie starym). Natomiast matka Kylera Ellie miała zaledwie trzy lata. Była osobą łatwo dostosowującą się do nowego środowiska, miłą acz ostrożną i nieufną.Tylko z pozoru idealną i nieskazitelnie dobrą. Można więc stwierdzić iż Ky otrzymał w prezencie dość ciekawe geny, które z pewnością zagrały duża rolę w jego charakterze. To jednak nie wszystko. Jak wiadomo charakter to nie tylko geny. Osobowość kształtuje się głównie przez otoczenie i wychowanie. Po Kylerze od dnia jego narodzin spodziewano się tylko dwóch rzeczy: urody matki i umiejętności ojca. Z rozkazu alfy miał skrócone dzieciństwo, już od najmłodszych lat miał być traktowany jako uczeń. Siedział wśród o wiele starszych psów, ucząc się tego co oni - sztuki walki. Jego niezwykle chłonny umysł, był zwyczajnie zbyt młody by poradzić sobie z takimi treningami. W ten właśnie sposób na jego serduszku pojawiła się pierwsza ciemna rysa.
"Żadnych więcej błogosławieństw. Żadnej więcej łaski. Żadnej więcej soli. Żadnego więcej światła w moich ciemnych zaułkach. Skończmy to. Proszę."
Kyler rósł i powoli spełniał wszelkie wymagania. Był sprytny, silny, zabójczy i do tego przystojny. Co z tego? Był też chamski, arogancki i agresywny. Nie krył się z niczym, a jako taki szacunek okazywał tylko względem swoich rodziców. Nic więc dziwnego, że syn alf - Alberto widział w nim zagrożenie. Właśnie, kim był Alberto? Odpowiedź brzmi: był nijaki i zdawał sobie z tego sprawę. Niewielki. Nieszczególnie inteligentny, nie był też uzdolniony w żadnej innej dziedzinie. Jedynak, wyglądający jak nieudana mieszanka dalmatyńczyka i owczarka szwajcarskiego. Od urodzenia z niepokojem obserwował rozwój Kylera. Wiele razy próbował namówić ojca by coś z nim zrobił. Nie przyniosło to jednak żadnych skutków. Mimo paskudnego charakteru, jakim odznaczał się Ky, cała sfora była z niego dumna. Cieszyła się, że ma idealnego wojownika - co z tego, że zabójcę? Wiele par chciało wydać za niego swoje córki, licząc na bajeczne potomstwo. Jednakże Kylar nie przejawiał zainteresowania na tym punkcie. Odpowiedź leży w tym, iż nikt nie brał pod uwagę jego wieku. Był za młody by myśleć o takich sprawach. A to, że wyglądał jak dorosły, nie miało znaczenia, jeśli chodzi o psychikę. Tłum go męczył. Wiecznie wlepione w niego ślepia, pełne aprobaty słowa, uprzejme uśmiechy ... miał ochotę od tego uciec, chciał by go znienawidzili. Nie cierpiał gdy wszyscy traktowali go jak bóstwo. Zaczął więc coraz bardziej się cofać, oddalać, uciekać ... Coraz więcej czasu spędzał w samotności bądź z ojcem, którego darzył szacunkiem i który był jego nauczycielem. Mogło by się wydawać, że Halt i Ellie są jedynymi osobami, które traktują go normalnie. Nie licząc morderczych treningów. Ale i tak było to lepsze od wpatrzonego weń tłumu. I tak oto Kyler wyrósł na samotnika, który nie lubi być w centrum uwagi.
"No i proszę. Boska ekonomia - żeby ktoś żył, ktoś musi umrzeć."
Alberto miał dość. Jego ojciec był wpatrzony w Kylera jak w obrazek. Wychwalał go jako chlubę sfory i łechtał swoje ego, mówiąc, iż wszystko za sprawą jego decyzji. Nikt nie zauważył zmian w zachowaniu Kylera. Ot jeszcze jedno dziwactwo i tyle. Stosunek psów do syna Halta nie zmienił się ani odrobiny. Alberto zaciskał szczeki w bezsilnej złości. Chciał za wszelką cenę zmyć z powierzchni ziemi, tego przemądrzałego biało - czarnego bobka. W jego główce zaczął formować się plan. Coraz częściej spędzał czas na treningach, a nie sam na sam z suczkami bądź w jadalni z kieliszkiem. Miał on jeden cel - wyeliminować Kylera, a jako, że nikt nie przyznawał mu racji, musiał zrobić to sam. Tymczasem Kylera z rzadka widywano w centrum sfory i prawie nigdy w pobliżu innych psów. Większość czasu spędzał sam w lesie, nad rzeką (gdzie nauczył się pływać) bądź na treningach. Teoretycznie mógł już skończyć treningi i tylko od czasu do czasu coś tam poćwiczyć. Jednak na wszelkie takie propozycje odpowiadał "nie". Jego wyobcowanie zaowocowało tym, iż nie zauważył knowań Alberta. Był zupełnie nieprzygotowany, gdy wracając wieczorem po męczącym treningu natknął się na młodego alfę, który powiedział jedynie - Wyzywam cię na pojedynek, Kylerze synu Halta. W biało - czarnym huskym krew się zagotowała, a zmęczenie minęło momentalnie. Ten wypierdek chciał z nim konkurować?! Z sadystycznym uśmieszkiem przyjął wyzwanie.
"Nieco na uboczu, owinięty zielonoszarym płaszczem, stał Halt. I uśmiechał się."
Wynik był dość oczywisty. Kyler zmęczony treningiem, który prowadził od rana do wieczora, marzący o czymś do picia i słodkim śnie. Oraz Alberto, wypoczęty, ciężko trenujący od kilku dni, czekający na tę chwilę i mający element zaskoczenia. Kyler miał znaczącą przewagę. Walka była krótka, lecz brutalna. Ky w pierwszym starciu darował życie poturbowanemu Albertowi, lecz ten nie chciał na tym poprzestać. Krzyknął, że mają walczyć na śmierć i życie. A więc co mu pozostało? Minutę później ziemia przesiąkła krwią syna alf. Całe zajście widziało zaledwie kilka psów, w tym Halt. Zdawkowo kiwnął głową synowi z lekkim uśmiechem i zniknął w gęstwinie krzewów. Natomiast inni wcale nie byli zadowoleni. Morderstwo to morderstwo. Ich spojrzenia dotąd pełne zachwytu i uwielbienia, zaczęły ujawniać strach i niechęć. Kyler dręczony od tygodni tamtymi dobrymi spojrzeniami od pierwszego wejrzenia zakochał się w tych złych. Na jego pysk wychynął uśmiech prawdziwego sadysty i mordercy, którym się stał tamtego wieczora.
"Stań się częścią otoczenia. Nie myśl. Czuj. Postrzegaj. Obserwuj."
Po miesiącu odszedł ze sfory. Nie uciekł, nie został wygnany tylko odszedł. Było tam dla niego za ciasno. Osiągnął już wszystko co tylko mógł, więc jeśli chciał się jeszcze bardziej doskonalić musiał wyruszyć w podróż. Tak też się stało. Żegnały go spojrzenia ulgi i kamienny wzrok Halta. Na swej drodze spotkał wiele rzeczy, które nauczyły go tego czego nigdy nie mógłby nauczyć się w miejscu gdzie się urodził. Jego mózg przyswoił sobie wiedzę, jak radzić sobie na własną łapę, jak unikać niebezpieczeństw z tym związanych. Mógł wykorzystać swoją wiedzę w zakresie walki w praktyce. Trafił do gangu psów i na ring, który rozniósł w kilka dni. Był w schronisku. Zabił kilku przedstawicieli ludzkiego gatunku. Dowiedział się jak wygląda betonowa dżungla. Przeżył wiele, stał się mądrzejszy, mniej narwany i bardziej cierpliwy. To właśnie w tedy stał się częścią otoczenia, był niewidzialny, był wszystkim i jednocześnie nikim. Proces kształtowania jego charakteru zaczął dobiegać końca.
"Najsilniejsze więzy to nie te, które krępują ręce."
Jeden aspekt pozostał do omówienia. A mianowicie to jak Kyler poznał kogoś o imieniu Rushifaa. Znaczy, szczegółów zdradzić nie mogę, ale jedno pozostaje pewne. Ci dwaj pasują do siebie. Pan i sługa. Pies i lis. Spryt i magia. Czy mogą być lepsze połączenia? Z pewnością nie. Kiedy Kyler przyjął kontrakt, który związał ich na całe życie, musiał przejść próbę. Było to znoszenie katuszy, najgorsze tortury, prawdziwy ból, jakiego nie można doświadczyć nigdzie indziej. Sekunda później i jego umysł zostałby zupełnie skrzywiony. Jednak wszystko poszło dobrze. Teraz nie może zerwać tych więzi, ale ma z tego same korzyści. Nie, nie sprzedał duszy (on w ogóle jakąś ma?).
I tak jego charakter został ukształtowany. Proces dobiegł końca.
"Przyszłość nadeszła tak nagle, a on nie wiedział, co z nią zrobić. Nie korzystał ze swojej wolności."
Teraz razem podróżują po świecie. Włóczęga, włóczęga i włóczęga ... aż w końcu dotarli na te tereny. Kyler znużony ciągła podróżą postanowił dołączyć i poszukać jakiś nowych wrażeń.
DOŚWIADCZENIE: 0
MONETY: 5
KONTAKT: sowa38

~FORM TOWARZYSZA~

Zdjęcie: http://img11.deviantart.net/1c89/i/2011/128/a/d/black_eye_by_culpeo_fox-d3fwtl1.jpg
Imię posiadacza: Kyler
Imię: Rushifaa (jap. Lucyfer)
Płeć: Samiec
Gatunek: Hybryda (Lis x Smok)
Umiejętności:
- Sługa - Wykona każde polecenie swego pana, prócz zabicia go bądź samobójstwa.
- Zniknięcie & Przywołanie - Pyk! I już go nie ma. Gdzie jest? Na pewno nie w zasięgu wzroku, może w innym wymiarze? Do przywołania go służy specjalny znak, wypalony na łapie Kylera. Jedna myśl i Rushifaa jest tuż obok. Podczas przywołania znak świeci się na złoto.
- Połączenie - Rushifaa może połączyć się z Kylerem w jedno. Dwie dusze w jednym ciele. Podwójna skuteczność i moc.
- Zmiana rozmiaru - Od długości szczura po długość wieloryba (płetwala błękitnego).
Właściciel: sowa38

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stanistic Music