czwartek, 16 czerwca 2016

https://stadobialykruk.blogspot.com/p/tereny.html




Wygląd: http://img09.deviantart.net/3caf/i/2008/212/8/6/husky_rogue_by_wolf_rik.jpg
Wygląd dorosły: http://orig12.deviantart.net/2864/f/2012/057/a/1/a187ea41a1ae8fe19dd3142eae17cee3-d4r1b51.jpg
Imię: Goodbye
Rasa: Kundel jak się patrzy. Biały w czarne łaty z dodatkiem brązu. Do tego nie ma ponad połowy ogona, został mu tylko kilkucentymetrowy kikut (dużo dłuższy od np. ściętego ogona dobermana).
Płeć: Pies
Wiek: 10 miesięcy
Data urodzenia: 1 lipca
Charakter: Goodbye był zmuszony szybko dorosnąć, choć mu się to nie do końca udało. Jak na szczeniaka przystało jest bardzo ciekawski, życie nauczyło go jednak nie być zbyt lekkomyślnym czy naiwnym. Z pewną dozą rezerwy podchodzi do rzeczy nowych i nieznanych. Ktoś mógł by powiedzieć, że pewne zdarzenia zabiły w nim szczeniaka. Jest to jednak nieprawda, bo choć ostrożny, nadal potrafi podejść do niektórych sytuacji ze szczenięcą naiwnością, co czasami kończy się dobrze. Good jest osobą cichą, milczącą i cierpliwą (jak na szczenięce standardy), tak więc dla niektórych dorosłych może być istnym kłębkiem futrzastej energii. Jednak jeśli pies miał już do czynienia z młodymi z łatwością dostrzeże różnice między nimi a Goodbye'em. Pies ten był zmuszony zrezygnować z pewnych szczenięcych przywilejów, po to by przeżyć. Musiał wyrzec się swojej energicznej, lekkomyślnej i ufnej natury, która każe młodym wszędzie wtykać nos i zupełnie nie uważać na niebezpieczeństwa. Jeśli już będzie zmuszony rozmawiać z obcym psem, polegać będzie na uprzejmości i uległości. Próba dominacji ze strony szczenięcia mogła by w najlepszym wypadku wywołać śmiech, a w najgorszym spowodować śmierć psiaka. Goodbye potrafi się jednak odgryźć. Nie jest typem, który da sobą dyktować. Poczekaj aż podrośnie! Bye zapowiada się na buntowniczego i dominującego osobnika, który choć sympatyczny, będzie największą zmorą osób, które mu podpadną. Jest niesamowicie pamiętliwy, a zemstę może odłożyć na później ... na przykład do czasu aż podrośnie i przybędzie mu mięśni, oraz siły. Gdzieś tam w środku, pragnie by ktoś się nim zaopiekował i zastąpił dotychczasową rodzinę. Nauczył życia. W głębi duszy tęskni za czasami, gdy mógł baraszkować z rodzeństwem, nie przejmując się niczym więcej od tego by przewrócić starszego o kilka minut brata. Teraz cały jego świat napędza jedno słowo: przeżyć. Good jako prawie roczne szczenię nie ma zbyt dużych uzdolnień jeśli chodzi o polowanie. Potrafi złapać jakąś małą, głupiutką mysz bądź inne chore i słabe zwierzątko, na przykład ptaka ze złamanym skrzydłem. Goodbye przejawia umiejętności doskonałej orientacji w terenie, choć na zupełnie nowym terytorium może być z początku lekko zagubiony. Nie jest przecież jasnowidzem. Jak dotąd przeżył, co może wskazywać iż jest wytrzymały, choć nie należy przesadzać. Na życie patrzy optymistycznie z dużą ilością nadziei na lepsze jutro. Rzadko zdarza mu się marudzić i narzekać na trudne warunki. Słowo "walka" budzi w nim mieszane uczucia. Bitwy są czymś normalnym w życiu każdego zwierzęcia, ich podstaw uczą się już jako szczeniaki, bawiąc się między sobą. Z drugiej strony walka zawsze przynosi śmierć. Giną tam różne psy z obu stron, a mały Goodbye nie chciał by już nikogo więcej stracić. Mimo to planuje objąć posadę związaną z walką i nieustanną czujnością. Jako młody pies ma przed sobą całe życie. Jego charakter może zmienić się z wiekiem, kiedy zacznie dorastać i patrzeć na świat zupełnie inaczej. Jednak mimo to Bye będzie wiernym i lojalnym przyjacielem, niechcącym skrzywdzić bliskich mu osób. To pies, który z łatwością może się przywiązać, jeśli ktoś okaże mu serce i przygarnie. Potrafi zachowywać się taktownie i kulturalnie, choć czasami widać wyraźne braki w kontaktach z innymi, których nabawił się podczas życia w samotności.
Zainteresowania: (Co lubi, a czego nie lubi robić, ulubiony kolor itp.)
Rodzina: Kocha i tęskni. A ty nie jesteś godzien poznać ich imion.
Marzenie: Przeżyć. W przyszłości chciałby zostać Strażnikiem albo Obrońcą.
Inne zdjęcia: https://66.media.tumblr.com/c7adc62504a945d4e3f4634dd72dfee1/tumblr_mzg8fswLLB1sgopr4o1_500.gif
http://img08.deviantart.net/5f06/i/2009/119/5/2/willow_by_wolf_rik.jpg
Właściciel: sowa38 [Howrse] ZewKrwi [Blogger i inne]
















Od Goodbye'a 

Ostrożnie stawiałem odwykłe od betonu łapy na twardym podłożu. Miasto wyglądało jak szkielet od dawna martwego zwierzęcia, które choć umarło nie było zupełnie opuszczone. Tak jak w padlinie robaki i grzyby, tak w mieście ludzie i mutanty toczyli nieustanną walkę o przeżycie. A pomiędzy tym wszystkim ja - pies z krwi i kości, szara plama na tle ciemnych ruin, które po swoim upadku, lekko odsłoniły niebo. Zatrzymałem się i spojrzałem do góry. Niebo przykrywała ciemna warstwa chmur, a w powietrzu unosił się zapach deszczu. Zastrzygłem uszami. Nie powinienem znajdować się w tym miejscu, nie powinienem nawet o nim myśleć. To była ruina bez przyszłości, mimo, że dwunogi starali się utrzymać ją przy życiu choćby do następnej wiosny. Wiedziałem, że to tylko próżna nadzieja, że to w końcu upadnie. A więc po co tu przyszedłem? Czyżbym chciał się pożegnać? Po raz ostatni usłyszeć stukot pazurów o czarny asfalt? Nie wiem. Zamrugałem niebieskimi oczami i spojrzałem dookoła. Znajdowałem się na jednej z większych ulic, a mimo to opuszczonej. Po bokach drogi stały zniszczone wraki samochodów, wszędzie wokół walały się śmieci i szkło z powybijanych okien. Do tego ten zapach - dym, bród, mocz i psujące się jedzenie. Mieszanka tak daleka od świeżego zapachu lasu i łąk. Nawet zbliżający się deszcz nie będzie w stanie oczyścić tego miejsca, choć z pewnością dzięki niemu powietrze nie będzie tak przesiąknięte tym smrodem. Mocniejszy podmuch wiatru porwał ze sobą szeleszczącą reklamówkę, która zrobiła fikołka nad jezdnią i znikła za jednym z budynków. Nie było sensu stać w miejscu. Tylko tego by brakowało, alby jakiś twór wyczuł mój zapach i wziął mnie za potencjalny posiłek. Zmusiłem zmęczone łapy do truchtu. Dawniej pokrywała je piękna biała sierść, teraz były szaro - brązowe i śmierdziały ludzkim miastem podobnie jak reszta mnie. Z pewnością musiałem wyglądać jak samotny szary cień, widmo przeszłości, które przemierza to miasto. Lekko zgarbiony o kroku pozbawionym typowej lekkości, zmęczony życiem na krawędzi. Nawet nie pies tylko szczenię. Nagle do moich uszu dotarł dźwięk potrącanej puszki. Szybko poderwałem głowę i spojrzałem w tamtym kierunku. Jakiś człowiek wyszedł z rozwalającego się budynku. Był chudy i wysoki, a podarte ubrania wisiały na nim niczym worki. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały - moje niebieskie i bystre, jego brązowe i mętne. Mężczyzna podniósł kamień i cisnął nim w moją stronę. Warknąłem i uciekłem. Nie było po co go atakować. Jeszcze bym się czymś zaraził.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stanistic Music