wtorek, 26 lipca 2016

http://blod--rose.blogspot.com/

https://www.google.pl/search?tbs=simg%3Am00&tbnid=T9hfPFhAduI_RM%3A&docid=1JXLdmtShZPwIM&tbm=isch&ved=0ahUKEwianLWTzpDOAhVGFSwKHdsvAXIQhxwICA&dpr=1&biw=1366&bih=643#imgrc=qJvVBespz_5YSM%3A

Zdjęcie: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/e1/7f/79/e17f79e76361552d7bf35664b9237a7c.jpg
Imię: Kayler - wymawia się bardzo podobnie do słowa "killer", jednak samo imię nic nie oznacza.
Nazwisko: Nie posiada nazwiska, co często budzi podejrzliwość u innych. Jeśli już, to przedstawia się jako Kitsune, co po japońsku oznacza lisa.
Stanowisko: Łowca
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Hetero
Pseudonim: Zazwyczaj wołają na niego Kay.
Wiek: Który nieśmiertelny liczył by lata? Kay nie pamięta nawet kiedy ma urodziny. Za to jego ciało wygląda na coś pomiędzy osiemnastką a dwudziestką.
Głos: Starset - Carnivore https://www.youtube.com/watch?v=LAMiX5EEbFU
Charakter: Kayler to typ samotnika, który unika tłumów i hałasu, spędzając czas z dala od innych. Najczęściej zaszywa się gdzieś głęboko w lesie, unikając głównych dróg i podążając ścieżkami wydeptanymi przez zwierzęta. Bardzo rzadko pojawia się w centrum miasta, prędzej spotkasz go gdzieś na obrzeżach. Chłopak ten nie jest mistrzem pierwszego wrażenia - na początku zachowuje się chamsko w stosunku do innych, a jego chłodny i pozbawiony uczuć wzrok potrafi przyprawić o ciarki na placach niejednego natręta. Kay sprawia wrażenie osoby, której wszystko wisi i powiewa. Nie jest to jednak prawdą - pod maską obojętności i chłodu, czai się serce pełne empatii do najbliższych mu osób. Nie wystarczy z nim porozmawiać by przekonać go do siebie. Kay preferuje wspólną walką bądź inne aktywne zajęcie - stąd najbliższa droga do serca tego chłopaka. Nie jest typem, który mówi zbyt wiele. Ceni sobie ciszę i krótkie odpowiedzi na pytania. Czasem jednak może wciągnąć się w rozmowę i będzie gawędzić z innymi przez naprawdę długi czas. Nie liczcie jednak, że zainteresują go zwykłe plotki, obgadywanie innych czy rozmowy o czymś zupełnie nieistotnym. Kayler preferuje rozmowę o czymś interesującym - walce, broni, książkach ... bądź czymś co go zainteresuje. Chłopak nie przepada za osobami, które cały czas nawijają i nie potrafią choćby na chwilę zamknąć jadaczki - takim najchętniej by wyrwał język i zrobił z niego kaganiec. A możecie mi wierzyć - jest do tego zdolny.
Nie myślcie jednak, że macie przed sobą osobnika sztywnego jak kij od szczotki, którego twarz nie wykształciła mięśni odpowiedzialnych za uśmiech, a w oczach nigdy nie zagościły iskierki radości. Bowiem Kayler to chłopak, który uwielbia się śmiać. Może nie sypie żartami na prawo i lewo, ale uwielbia śmiać się z cudzych kawałów. Na tym polu jest odrobinę dziecinny, gdyż nadal bawią go głupie żarty i numery wykręcone innym. Sam przeważnie ich już nie robi, ale jak znajdą się dzieciaki, które potrzebują pomocy to z chęcią co nieco im podpowie. Zdarza się, że używa sarkazmu w stosunku do innych - oczywiście w celach humorystycznych bądź w stosunku do kogoś o naprawdę niskim wskaźniku inteligencji. Stara się nikogo nie urazić słowami, ale czasem może niechcący przekroczyć granicę (no dobrze, uwielbia balansować na granicy). Co do osób które lubi - uwielbia się z nimi droczyć czy lekko"dokuczać" w taki o to sposób wyraża swoje uczucia. Kayler nie czuje potrzeby zaprzyjaźniania się z pierwszą lepszą osobą. Nie wybiera sobie z kim się zaprzyjaźni na zasadzie "o, ten jest popularny!" - ot, albo będzie mu się z kimś miło spędzać czas, albo nie. Opinie innych trzyma głęboko w dupie. Nie obchodzi go co inni sądzą o nim samym, jego decyzjach czy zachowaniu. Chcesz go wkurzyć? Obraź jego przyjaciół. Wtedy nie dożyjesz następnego dnia. Agresywny? Nie do końca, choć owszem, wie do czego służą wampirze kły. Nie jest też osobnikiem impulsywnym. Inteligentny i sprytny, a do tego leniwy. Tak dobrze słyszeliście - jest leniem. Często nie ma na coś ochoty i tego zwyczajnie nie robi. Nie przekłada się to jednak na walkę - na nią ma zawsze ochotę, często też ćwiczy. Jest istotą, która wielbi ponad wszystko dwie rzeczy; książki i koty. Jak złapać go w każdą pułapkę? Wystarczy, że przynętą będzie ciekawa książka albo kot. To jego dwa słabe punkty. Pozostając w temacie wad, chłopak raczej nie łamie obietnic, ale nie ma gwarancji, że w twoim przypadku nie zrobi wyjątku. Podobnie jest z czystą grą - zdarza mu się oszukiwać czy użyć nieczystego zagrania podczas walki. Dla wrogów bezlitosny, a tych zazwyczaj robi sobie z większości osób, które nie zechcą poznać jego prawdziwej natury. Ma zwyczaj rzucać w ich stronę z pozoru niewinne komentarze, które potrafią doprowadzić przeciwnika do granic wytrzymałości, co często kończy się bijatyką. Czasami zdarza mu się wymądrzać, choć wie, że nie zawsze ma rację i potrafi przyznać się do błędu. Nie zawsze jest szczery, jednak nie jest też pospolitym kłamcą. Warto mieć go po swojej stronie.
Hmm ... czegoś tu brakuje, prawda? Przecież wygląda na to, że Kay jest całkiem zdrowym psychicznie chłopakiem, co prawda może nie ideałem, ale jednak nie jest przegnity do szpiku kości.
Cóż, może i nie, jednak nie jest to wszystko. Kayler posiada też swoją o wiele ciemniejszą stronę, która uwidacznia się dopiero w chwili gdy budzi się w nim zew krwi. Kay jest osobą o skłonnościach sadystycznych, często znęca się nad swoimi ofiarami - czy to sarenką, która skończy jako obiad, czy też nad "człowiekiem", który mu podpadł. Zapach i smak krwi nakręca go do zabawy i pobudza wszystkie zmysły, tworząc z Kaylera potwora - demona zniszczenia i śmierci, gotowego rozszarpać na strzępy wszystko w zasięgu jego wzroku. O dziwo, chłopak nie traci w tedy głowy - jest w pełni świadomy swoich czynów i gdyby chciał to mógłby się powstrzymać. Jednak nigdy tego nie robi. A przyjaciele? Cóż ... ich raczej nie powinien zranić, ale nigdy nic nie wiadomo, bowiem Kayler jest nieprzewidywany. Niby go znasz i wiesz jaki jest, a tu ni z gruszki ni z pietruszki zrobi coś zupełnie do niego niepasującego. Urodził się jako mieszanka istot okrytych złą sławą, bezlitosnych i często demonizowanych przez innych, a choć nie jest doszczętnie zły, to jednak często w jego głowie toczy się walka zwierzęcego instynktu, ludzkiego rozumu i wampirzego zewu krwi. Totalny chaos.
Rodzina: Nigdy nie poznał swoich biologicznych rodziców. Wychowywał się w sierocińcu, a później w lesie, gdzie został przygarnięty przez pewnego czarodzieja, który mianował go swoim towarzyszem. Gdy czarodziej zmarł, został sam. Bez rodziny.
Partner: "Związki to sznury. Miłość to pętla."
Potomstwo: Nie miał, nie ma i nie będzie miał.
Konto: 500 Dark Coins
Rasa: Mieszaniec Lisiego Demona (Gatunek: Kitsune, Typ: Yako) i Wampira
Moce:

- Języki Śmierci - trudno powiedzieć dokładnie czym są, przypominają trochę żywy cień oraz mgłę. Wydawało by się, że nie mają materialnej formy, ale jest to całkowicie mylne wrażenie. Ich zadaniem jest Pożeranie - niewiele rzeczy jest w stanie stawić im opór, który bez magii jest niemożliwy. Języki Śmierci nie mają określonego kształtu, zupełnie jak powietrze bądź ciecz. Zdają się emitować czerwoną poświatę prosto z pustej czerni. Na ich powierzchni widoczne są żółto - złote oczy w najróżniejszych kształtach i rozmiarach, gdzieniegdzie może pojawić się również "paszcza" gotowa pożerać wszystko co stanie jej na drodze. Moc wygląda tak. http://orig09.deviantart.net/b436/f/2012/060/9/c/devour_by_grypwolf-d4rg12y.png

- Lisi Ogień - czarno - czerwone płomienie nad którymi ma pełną władzę. Są w stanie spalić o wiele więcej niż zwykły ogień - na przykład metal. Nie są tak potężne jak Języki Śmierci, lecz łatwiej nad nimi panować. Kay może sprawić, że Ogień spali tylko to co chce, nie parząc innych. Chłopak nazywa je łagodniejszą wersją Języków Śmierci.

- Zmiennokształtność - Kay może zmieniać się w biało - czarnego lisa, którego od biedy można by wziąć za średniej wielkości psa. Oczy pozostają w tej samej barwie co w ludzkiej formie, jednak znika ubranie i pręgi na twarzy. Nie jest to jednak jedyna forma jaką przyjmuje chłopak. Kayler potrafi zmienić się w broń - dokładniej w srebrną katanę, niezwykle ostrą i wytrzymałą. Umiejętność ta posiada mały haczyk. Chłopak nie jest w stanie walczyć w tej formie - to ktoś musi walczyć nim. Jako katana potrafi jedynie "przylecieć" do ręki drugiej osoby oraz potrafi mówić - skąd bierze się głos? Kto wie?

- Wampir - no cóż tu dużo mówić, jako pół wampir potrzebuje krwi. W przeciwieństwie do pełnokrwistego wampira nie żywi się wyłącznie nią oraz nie potrzebuje jej w aż tak dużych ilościach. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mu ona niezbędna do życia. Po za tym, że jest smaczna i pożywna, potrafi zregenerować siły Kaylera oraz uleczyć jego rany (małe całkowicie, duże tylko w pewnym stopniu).

Umiejętności: Kayler słynie ze swojej umiejętności bezszelestnego poruszania się w każdych warunkach. Lata ćwiczeń i odpowiednie obuwie, zaowocowały całkiem przydatną umiejętnością, którą często łączy ze sztuką kamuflażu. Mamy więc przed sobą mistrza ukrycia, który potrafi wejść i wyjść niezauważony przez nikogo. Niewidoczny i niesłyszalny - byłby z niego idealny szpieg, złodziej czy zabójca, jednak Kay swoje umiejętności wykorzystuje głównie w lesie, gdzie poluje na zwierzęta. Chłopak nie bez powodu wybrał życie Łowcy. Dzięki takiej pracy może spędzać większość czasu w lesie z dala od innych ludzi, gdzie poluje na zwierzynę, którą później odsprzedaje. Można się więc domyślić, że Kay jest uzdolnionym myśliwym - zastawianie sideł to dla niego chleb powszedni, podobnie jak polowanie na zwierzynę za pomocą łuku. Chłopak brzydzi się używaniem broni palnej pochodzącej od ludzi. Zamiast tego preferuje walkę za pomocą broni białej - miecza, katany, sztyletów, noży, kuszy czy też łuku, który wręcz uwielbia i jest w stanie ustrzelić nim wszystko od ptaka po rybę. Kayler jest osobnikiem umięśnionym, choć nie przesadnie. Wysportowany, nie jest chuderlakiem i nie tak łatwo pokonać go w którejkolwiek z dziedzin. Mimo to widać wyraźnie, że siła ustąpiła na rzecz zwinności i szybkości. Mówiąc prościej - nie jest typem zapaśnika, a jego szczupła sylwetka tylko to potwierdza. Kayler potrafi jeździć konno, wspinać się na mury i drzewa oraz pływać. Jest jednak bardzo kiepskim kucharzem - potrafił by podpalić wodę i sprawić, że zupa wybuchnie. Zakaz przekraczania progu kuchni jest jak najbardziej wskazany. Kocie ruchy i świetna równowaga pozwala mu walczyć z gracją i wdziękiem. Za to taniec? Beznadzieja. Nie potrafi tańczyć żadnego konkretnego tańca czy nawet ruszać się do rytmu. Jeszcze gorzej jest u niego ze śpiewem - nawet nie proś by coś zanucił, bo będzie cię to prześladować w koszmarach po tym jak odpadną ci uszy.
Motto: Mówią: zostałeś sam. Ja wolę pojęcie "jednoosobowa armia"
Ulubiony kolor: Kay uwielbia wszelkie odcienie niebieskiego, ciemne odcienie czerwieni oraz biel. Raczej nie ma nic przeciwko innym kolorom.
Co lubi: Walkę | Ćwiczenia | Strzelanie z łuku | Polowanie | Las | Naturę | Noc i tą szczególną atmosferę z nią związaną | Ciemne miejsca | Zapach stęchlizny, mokrej ziemi, drzew iglastych, żywicy, kadzidła, krwi, jedzenia | Wszelkie słodycze, w szczególności ciasta | Wędzone ryby | Konie i kuce | Koty | Książki, głównie fantasy i przygodowe | Widok księżyca w pełni | KREW | Pływać w naturalnych zbiornikach wodnych | Słuchać muzyki - metalu |
Czego nie lubi: Idiotów | Egoistów uważających się za pępek świata | Religii - nie ma nic przeciw jej wyznawcom, jednak jest ateistą | Smaku i zapachu mleka | Wszelkich przedstawicieli władzy | Cukierkowych panienek | Ludzi | Psów | Hałasu i dużego tłumu | Widoku łez | Dźwięku skrzypiec, pianina i fortepianu | Hipokrytów | Ludzi wiecznie szczęśliwych oraz tych wiecznie niezadowolonych | Marudzenia | Gadatliwych osób, uwielbiających plotki | Osób, które próbują go podrywać | Homo | Aluzji i podtekstów | Zbyt dużych upałów | Jaskrawego światła | Przepychu | Niszczenia natury | Przesadnego makijażu u kobiet | Nazywania go Pijawką |
Ciekawostki:

- Kayler posiada w swej ludzkiej formie duże uszy oraz puchaty lisi ogon.
- Jest przeciętnego wzrostu. Nie wybija się ponad normę.
- Choć nie zna dokładnej daty swoich urodzin, przyjął, że urodził się pierwszego sierpnia.
- Jest zadowolony z tego kim jest, nie posiada kompleksów.
- Nie ma żadnej fobii.
- Uwielbia pająki i węże. Te pierwsze często robią pajęczyny u niego pod sufitem bądź w kątach domu. Niektóre doczekały się imion; Merlin, Shadow, Peter ...
- Wychowywał się w lesie - to właśnie dziką puszczę uznaje za swój prawdziwy dom. To właśnie w lesie leży jego dom. http://www.captivatist.com/2014/01/12/rainforest-hotel-built-in-the-trees-tree-house-point-5.jpg

Kontakt: sowa38

Zdjęcie: http://img03.deviantart.net/0dc4/i/2014/034/1/8/black_pegasus_by_daroz-d74xwy5.jpg
Imię: Abelard
Płeć: Ogier
Wiek: Ma gdzieś ponad sto lat.
Rasa: Pegaz
Moce: Abelard jak każdy pegaz posiada skrzydła, jednak on może je schować. W takim wypadku wygląda jak zwykły koń, a do tego brak skrzydeł ułatwia bieg, szczególnie w lesie. Koń jest zwierzęciem inteligentnym, a choć nie postrzega świata w ten sam sposób co człowiek, to jednak jest w stanie stworzyć telepatyczną więź z właścicielem. Kayler i Abelard nie porozumiewają się za pomocą słów, tylko przesyłając między sobą proste sygnały czy też emocje. Dzięki temu mogą porozumiewać się nawet na bardzo dalekie odległości oraz wyczuwać kiedy drugiej osobie grozi niebezpieczeństwo/jest ranna/umiera ...
Krew Abelarda potrafi uzdrowić z każdej choroby (nie rany). Jest też pożądana do różnych eliksirów, zaklęć itp. przez co ogier musi mieć się na baczności cały czas.
Inne zdjęcia: Brak.
Właściciel: Kayler

poniedziałek, 25 lipca 2016

- Tak właściwie to chciałem jakieś zlecenie. - odpowiedziałem na pytanie dziewczyny. Moje życie kręciło się wokół zabójstw i służby Mamorimasu i UDSN od tak dawna, że nawet dokładnie nie pamiętam momentu w którym dołączyłem do tej organizacji zwalczającej dzikusów. Czy ma to teraz jakieś znaczenie? Raczej nie. Z niezależnego człowieka stałem się pionkiem Góry, która wedle uznania przesuwa mnie po swojej szachownicy. Puki jestem przydatny zachowa mnie przy życiu, jeśli jednak zacznę zawadzać w tedy zastąpi mnie jakaś bardziej wartościowa figura. Spojrzałem kątem oka na Enę. Jaką rolę gra w tej grze? Czy Góra też ma nad nią władzę i kontroluje każdy jej ruch czy też jako generał ma więcej swobody, a na jej zachowanie często przymyka się oko? Nie potrafiłem tego stwierdzić. Jedyne co o niej wiedziałem, to to, że nie jest typową przedstawicielką Mamorimasu czy UDSN, która pozwala sobie jedynie na oficjalny ton, zawsze nienaganne maniery i manifestację swojej namiastki władzy, jaką otrzymała od Góry. Jakoś te stereotypy nie pasowały mi do fałszowania raportu, pozwolenia na kota czy ogólnego zachowania Eny. Czy w takim razie można ją określić jako "złego" generała? Nie, raczej nie. Prędzej nietypowego, ale nie złego czy nieodpowiedzialnego. Słońce nie dawało chwili wytchnienia, więc przyśpieszyliśmy kroku, by znaleźć się w jakimś cieniu. Dziewczyna wyglądała na zamyśloną, a mnie zastanawiało co chodzi jej po głowie. Potrafiłem rozpoznawać większość emocji czy zachowań, ale nie czytałem w myślach. Trochę szkoda. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- W takim razie choć do mojego biura. Powinnam coś mieć. - powiedziała. 
- Mam nadzieję, że "coś mieć" nie oznacza kolejnych dzikusów w domu? 
- No co ty! Prze ... - urwała w pół zdania, gdy dotarł do niej dźwięk, który od biedy można było uznać za mój śmiech. - Za to ty skończysz jako stara panna z kotami. - warknęła, udając obrażoną, co nie do końca jej wyszło. Pewnie przez uśmiech, którego nie była w stanie powstrzymać. 
- Jestem mężczyzną, nie mogę skończyć jako "stara panna". 
- Zostaniesz transwestytą.
W taki właśnie sposób upłynęła nam droga do biura Eny. Przestaliśmy się śmiać, dopiero gdy znaleźliśmy się w chłodnym korytarzu. Kilkanaście metrów dalej znajdowało się biuro dziewczyny, więc droga do drzwi nie trwała długo. Po chwili znaleźliśmy się w środku. Jakaś zagubiona mucha, obijała się o szybę, wydając z siebie niezadowolone bzyczenie. Ena otworzyła okno i wypuściła owada na zewnątrz. Albo była wielbicielką much, albo nie chciała za nią ganiać z zamiarem zabicia jej, by później mieć do czynienia z małym trupem i plamą na oknie. W międzyczasie rozejrzałem się po biurze. Wyglądało na to, że ktoś tu trochę posprzątał; papiery leżały w równych stertach, podłoga była zamieciona, a na meblach nie była nawet milimetrowej warstwy kurzu. 
- Sprzątałaś? - zapytałem. Ena podeszła do biurka i usiadła na krześle.
- Co taki zdziwiony? Trzeba było trochę tu ogarnąć. - odpowiedziała, po czym otworzyła jedną z szufladek biurka i wyjęła kartkę. Wziąłem ją do ręki, przyglądając się w milczeniu portretowi osoby, zapisując sobie w pamięci wszystkie szczegóły, od czarnych włosów po ciemne oczy i opaloną cerę. Gdy tylko zerknąłem na opis, zdziwienie odmalowało się na mojej twarzy. To nie była misja dla zabójcy. 
- Hmm ... szpiegowanie? - mruknąłem pod nosem, jednak na tyle głośno by pani generał mnie usłyszała. 
- Cóż ... - zaczęła, odchylając się lekko na krześle. - Mamy drobny problem z liczbą szpiegów. To dziewczyna ... -wskazała ręką na kartkę którą trzymałem. -  ... jest podejrzewana o bycie dzikim nomi. Jej moc nie jest dokładnie znana, ale najprawdopodobniej ma jakiś związek ze zwierzętami, głównie ptakami. Chciała bym byś dowiedział się czy rzeczywiście jest nomi. - powiedziała, patrząc na mnie z wyczekiwaniem. Kiwnąłem głową.
- A gdy się okaże, że jest dzikusem? - zapytałem, choć znałem już odpowiedź. 
- W tedy masz prawo ją zabić. - odpowiedziała Ena. Jeszcze raz spojrzałem na kartkę, po czym złożyłem ją i wsunąłem do kieszeni. Nie byłem z zawodu szpiegiem, ale nadawałem się na niego równie dobrze jak na zabójcę. Nie wybrałem jednak tego stanowiska, gdyż w dużej mierze utrudniało by zabijanie, do którego byłem szkolony jeszcze zanim trafiłem na Mamorimasu. Odwróciłem się z powrotem do drzwi i już miałem wyjść, gdy mój wzrok spoczął na złożonej kartce śnieżnobiałego papieru, która leżała na podłodze, tuż przy drzwiach. Niemożliwe byśmy jej nie zauważyli wchodząc, a co za tym idzie, ktoś musiał ją wsunąć przez szparę pod drzwiami. To zachowanie nie pasowało do członków Mamorimasu czy UDSN, chociaż nie mogłem ich wykluczyć. Podszedłem do kartki i podniosłem ją z ziemi, po czym rozłożyłem. Ktoś musiał pisać tekst na komputerze i później go wydrukować. Całość była zapisana łamanym angielskim, jakby ktoś kto to pisał nie potrafił płynnie posługiwać się tym językiem. 
- Co to? - usłyszałem za sobą głos Eny, która wstała od biurka i z ciekawością podeszła by obejrzeć znalezisko. Przeleciałem szybko tekst wzrokiem, by następnie podać kartkę dziewczynie. 
- Wygląda na to, że to do ciebie. - mruknąłem. - Osoba która to podrzuciła raczej nie jest twoim fanem. - dodałem. 

Ena?

Zdjęcie w wilczej formie: http://orig00.deviantart.net/4cf2/f/2014/331/a/8/lanetic___commission_by_shadedreams-d87vje2.png
Godność: Kayler - imię to wymawia się bardzo podobnie do słowa "killer", jednak samo imię nie oznacza nic. Najpopularniejszym skrutem jest Kay.
Płeć: Basior
Historia:
"My name is hatred of the reasons we both know."
"Me imię to nienawiść z powodów, które oboje znamy."

Kayler urodził się w dość dużej watasze, która położona była wśród dzikich górskich odstępów. Matką basiora była Hana (jap. kwiat), brązowa wilczyca o błękitnych oczach, a ojcem Halt, czarny basior o prawie czarnych oczach. Jego dzieciństwo tylko pozornie było normalne. Niby mógł stać się wilkiem zdrowym psychicznie, lojalnym i uczciwym. Niestety prawda jest trochę inna. Halt był ogólnie szanowanym samcem, doskonałym wojownikiem i zabójcą. Jednakże na tle kontaktów towarzyskich wypadał źle, wręcz fatalnie. Zupełnie tak jakby nigdy nie schodził z pola bitwy, a poza akcją nie potrafił odnaleźć się w życiu. Hana była osobą łatwo dostosowującą się do nowego środowiska, miłą acz ostrożną i nieufną. Tylko z pozoru idealną i nieskazitelnie dobrą. Można więc stwierdzić, iż Kay otrzymał w prezencie dość ciekawe geny, które z pewnością zagrały duża rolę w jego charakterze. To jednak nie wszystko. Jak wiadomo charakter to nie tylko geny. Osobowość kształtuje się głównie przez otoczenie i wychowanie. Po Kaylerze od dnia jego narodzin spodziewano się tylko dwóch rzeczy: urody matki i umiejętności ojca. Z rozkazu alfy miał skrócone dzieciństwo, już od najmłodszych lat miał być traktowany jako uczeń. Siedział wśród o wiele starszych szczeniąt, ucząc się tego co oni - sztuki walki. Jego niezwykle chłonny umysł, był zwyczajnie zbyt młody by poradzić sobie z takimi treningami. Był najmłodszym osobnikiem i jak można się domyślić, inni nie zamierzali traktować go jak równego sobie. Wyzwiska, dokuczanie, bójki i samotność, ciągnęły się za młodzikiem przez długi czas. W ten właśnie sposób na jego serduszku pojawiła się pierwsza ciemna rysa.

"My name is empty cause you drained away the love."
"Me imię to pusty, bo wysączyłaś całą miłość."

Perseusz rósł i powoli spełniał wszelkie wymagania. Był sprytny, silny, zabójczy i do tego przystojny. Co z tego? Był też chamski, arogancki i agresywny. Nie krył się z niczym, a jako taki szacunek okazywał tylko względem swoich rodziców. Nic więc dziwnego, że syn alf - Albert widział w nim zagrożenie. Właśnie, kim był Albert? Odpowiedź brzmi: był nijaki i zdawał sobie z tego sprawę. Niewielki. Nieszczególnie inteligentny, nie był też uzdolniony w żadnej innej dziedzinie. Jedynak, o krótkiej rdzawej sierści i małych szarych oczkach, starszy od Perseusza. Od urodzenia z niepokojem obserwował rozwój Percy'ego. Wiele razy próbował namówić ojca by coś z nim zrobił. Nie przyniosło to jednak żadnych skutków. Mimo paskudnego charakteru, jakim odznaczał się Percy, cała wioska była z niego dumna. Cieszyła się, że ma idealnego wojownika - co z tego, że zabójcę i chama? Wiele par chciało wydać za niego swoje córki, licząc na bajeczne potomstwo. Jednakże Percy nie przejawiał zainteresowania na tym punkcie. Odpowiedź leży w tym, iż nikt nie brał pod uwagę jego wieku. Był za młody by myśleć o takich sprawach. A to, że wyglądał jak dorosły, nie miało znaczenia, jeśli chodzi o psychikę. Tłum go męczył. Wiecznie wlepione w niego ślepia, pełne aprobaty słowa, uprzejme uśmiechy ... miał ochotę od tego uciec, chciał by go nie zauważali. Nie cierpiał gdy wszyscy traktowali go jak bóstwo. Zaczął więc coraz bardziej się cofać, oddalać, uciekać ... Coraz więcej czasu spędzał w samotności bądź z ojcem, którego darzył szacunkiem i który był jego nauczycielem. Mogło by się wydawać, że Halt i Hana są jedynymi osobami, które traktują go normalnie. Nie licząc morderczych treningów. Ale i tak było to lepsze od wpatrzonego weń tłumu. I tak oto Percy wyrósł na samotnika, który nie lubi być w centrum uwagi.

"My name is screaming like the sound of your heart failing."
"Moje imię to krzyczący, jak dźwięk twego serca które zawiodło."

Albert miał dość. Jego ojciec był wpatrzony w Percy'ego jak w obrazek. Wychwalał go jako chlubę watahy i łechtał swoje ego, mówiąc, iż wszystko za sprawą jego decyzji. Nikt nie zauważył zmian w zachowaniu basiora. Ot jeszcze jedno dziwactwo i tyle. Stosunek wilków do syna Halta nie zmienił się ani odrobinę. Albert zaciskał zęby w bezsilnej złości. Chciał za wszelką cenę zmyć z powierzchni ziemi, tego przemądrzałego bobka. W jego główce zaczął formować się plan. Coraz częściej spędzał czas na treningach, a nie sam na sam z waderami. Miał on jeden cel - wyeliminować Percy'ego, a jako, że nikt nie przyznawał mu racji, musiał zrobić to sam. Tymczasem Perseusza z rzadka widywano w centrum watahy i prawie nigdy w pobliżu innych. Większość czasu spędzał sam w lesie, nad rzeką (gdzie nauczył się pływać) bądź na treningach. Teoretycznie mógł już skończyć treningi i tylko od czasu do czasu coś tam poćwiczyć. Jednak na wszelkie takie propozycje odpowiadał "nie". Jego wyobcowanie zaowocowało tym, iż nie zauważył knowań Alberta. Był zupełnie nieprzygotowany, gdy wracając wieczorem po męczącym treningu natknął się na młodego alfę, który powiedział jedynie - Wyzywam cię na pojedynek, Perseuszu synu Halta. W młodym basiorze krew się zagotowała, a zmęczenie minęło momentalnie. Ten wypierdek chciał z nim konkurować?! Z sadystycznym uśmieszkiem przyjął wyzwanie.
Wynik był dość oczywisty. Percy zmęczony treningiem, który prowadził od rana do wieczora, marzący o czymś do picia i słodkim śnie. Oraz Albert, wypoczęty, ciężko trenujący od kilku dni, czekający na tę chwilę i mający element zaskoczenia. Percy miał znaczącą przewagę. Walka była krótka, lecz brutalna. Perseusz w pierwszym starciu darował życie poturbowanemu Albertowi, lecz ten nie chciał na tym poprzestać. Krzyknął, że mają walczyć na śmierć i życie. A więc co mu pozostało? Minutę później ziemia przesiąkła krwią. Całe zajście widziało zaledwie kilka osób, w tym Halt. Zdawkowo kiwnął głową synowi z lekkim uśmiechem i zniknął w gęstwinie krzewów. Natomiast inni wcale nie byli zadowoleni. Morderstwo to morderstwo. Ich spojrzenia dotąd pełne zachwytu i uwielbienia, zaczęły ujawniać strach i niechęć. Percy dręczony od tygodni tamtymi dobrymi spojrzeniami od pierwszego wejrzenia zakochał się w tych złych. Na jego twarzy wychynął uśmiech prawdziwego sadysty i mordercy, którym się stał tamtego wieczora.

"My name is loco like the motive that betrayed me."
"Moje imię to szaleństwo, jak powód Twojej zdrady."

Po miesiącu odszedł z watahy. Nie uciekł, nie został wygnany tylko odszedł. Było tam dla niego za ciasno. Osiągnął już wszystko co tylko mógł, więc jeśli chciał się jeszcze bardziej doskonalić musiał wyruszyć w podróż. Tak też się stało. Żegnały go spojrzenia ulgi i kamienny wzrok Halta. Na swej drodze spotkał wiele rzeczy, które nauczyły go tego czego nigdy nie mógłby nauczyć się w miejscu gdzie się urodził. Jego mózg przyswoił sobie wiedzę, jak radzić sobie na własną łapę, jak unikać niebezpieczeństw z tym związanych. Mógł wykorzystać swoją wiedzę w zakresie walki w praktyce. Włóczył się przez wiele lat przez dzikie góry i lasy ... Przeżył wiele, stał się mądrzejszy, mniej narwany i bardziej cierpliwy. To właśnie w tedy stał się częścią otoczenia, był niewidzialny, był wszystkim i jednocześnie nikim. I tak jego charakter został ukształtowany. Proces dobiegł końca.

"My name is searching since you stole my only soul."
"Me imię to szukający, odkąd ukradłaś mą jedyną duszę."

Perseusz włóczył się po świecie, szukając swojego miejsca na Ziemi. Niestety, zdawało się, że ono nie istnieje. Basior wciąż w podróży, zwiedził dobry kawałek świata. W końcu zaczął szukać watahy, która potrzebowała skutecznych zabójców. Widział wiele stad, ale większość od razu odmawiała mu, gdy tylko wyjawiał powód swojego przybycia. W końcu zrezygnował z tego zamiaru. Zaczął podróżować po lasach, jako najemnik. Nigdzie nie zatrzymywał się na dłużej niż tydzień. Wciąż w podróży. Sam. Aż w końcu los zaprowadził go na te tereny.  Kto wie, może potrzebują zabójców?

"My name is revenge and I’m here to save my name."
"Moje imię to zemsta i jestem tu by ocalić me imię."

Perseusz jest doskonałym zabójcą, który podchodzi do swych obowiązków poważnie. Mimo, że nie należy do osobników, które są posłuszne władzy niczym małe pieski, to jednak dysponuje
Opis: Kayler to typ samotnika, który unika tłumów i hałasu, spędzając czas z dala od innych. Basior nie jest mistrzem pierwszego wrażenia - na początku zachowuje się chamsko w stosunku do innych, a jego chłodny i pozbawiony uczuć wzrok potrafi przyprawić o ciarki na placach niejednego natręta. Kay sprawia wrażenie osoby, której wszystko wisi i powiewa. Nie jest to jednak prawdą - pod maską obojętności i chłodu, czai się serce pełne empatii do najbliższych mu osób. Nie wystarczy z nim porozmawiać by przekonać go do siebie. Wilk ten preferuje wspólną walką bądź inne aktywne zajęcie - stąd najbliższa droga do serca tego basiora. Nie jest typem, który mówi zbyt wiele. Ceni sobie ciszę i krótkie odpowiedzi na pytania. Czasem jednak może wciągnąć się w rozmowę i będzie gawędzić z innymi przez naprawdę długi czas. Nie liczcie jednak, że zainteresują go zwykłe plotki, obgadywanie innych czy rozmowy o czymś zupełnie nieistotnym. Samiec preferuje rozmowę o czymś interesującym - walce, broni, książkach ... bądź czymś co go zainteresuje. Wilk nie przepada za osobami, które cały czas nawijają i nie potrafią choćby na chwilę zamknąć jadaczki - takim najchętniej by wyrwał język i zrobił z niego kaganiec. A możecie mi wierzyć - jest do tego zdolny.
Nie myślcie jednak, że macie przed sobą osobnika sztywnego jak kij od szczotki, którego pysk nie wykształcił mięśni odpowiedzialnych za uśmiech, a w oczach nigdy nie zagościły iskierki radości. Bowiem Kayler to wilk, który uwielbia się śmiać. Może nie sypie żartami na prawo i lewo, ale uwielbia śmiać się z cudzych kawałów. Na tym polu jest odrobinę dziecinny, gdyż nadal bawią go głupie żarty i numery wykręcone innym. Sam przeważnie ich już nie robi, ale jak znajdą się szczeniaki, które potrzebują pomocy to z chęcią co nieco im podpowie. Zdarza się, że używa sarkazmu w stosunku do innych - oczywiście w celach humorystycznych bądź w stosunku do kogoś o naprawdę niskim wskaźniku inteligencji. Stara się nikogo nie urazić słowami, ale czasem może niechcący przekroczyć granicę (no dobrze, uwielbia balansować na granicy). Co do osób które lubi - uwielbia się z nimi droczyć czy lekko"dokuczać" w taki o to sposób wyraża swoje uczucia. Kayler nie czuje potrzeby zaprzyjaźniania się z pierwszą lepszą osobą. Nie wybiera sobie z kim się zaprzyjaźni na zasadzie "o, ten jest popularny!" - ot, albo będzie mu się z kimś miło spędzać czas, albo nie. Opinie innych trzyma głęboko w dupie. Nie obchodzi go co inni sądzą o nim samym, jego decyzjach czy zachowaniu. Chcesz go wkurzyć? Obraź jego przyjaciół. Wtedy nie dożyjesz następnego dnia. Agresywny? Nie do końca, choć owszem, wie do czego służą kły i pazury. Nie jest też osobnikiem impulsywnym. Inteligentny i sprytny, a do tego leniwy. Tak dobrze słyszeliście - jest leniem. Często nie ma na coś ochoty i tego zwyczajnie nie robi. Nie przekłada się to jednak na walkę - na nią ma zawsze ochotę, często też ćwiczy. Jest istotą, która wielbi ponad wszystko dwie rzeczy; książki i koty. Jak złapać go w każdą pułapkę? Wystarczy, że przynętą będzie ciekawa książka albo kot. To jego dwa słabe punkty. Pozostając w temacie wad, basior raczej nie łamie obietnic, ale nie ma gwarancji, że w twoim przypadku nie zrobi wyjątku. Podobnie jest z czystą grą - zdarza mu się oszukiwać czy użyć nieczystego zagrania podczas walki. Dla wrogów bezlitosny, a tych zazwyczaj robi sobie z większości osób, które nie zechcą poznać jego prawdziwej natury. Ma zwyczaj rzucać w ich stronę z pozoru niewinne komentarze, które potrafią doprowadzić przeciwnika do granic wytrzymałości, co często kończy się bijatyką. Czasami zdarza mu się wymądrzać, choć wie, że nie zawsze ma rację i potrafi przyznać się do błędu. Nie zawsze jest szczery, jednak nie jest też pospolitym kłamcą. Warto mieć go po swojej stronie.
Hmm ... czegoś tu brakuje, prawda? Przecież wygląda na to, że Kay jest całkiem zdrowym psychicznie wilkiem, co prawda może nie ideałem, ale jednak nie jest przegnity do szpiku kości.
Cóż, może i nie, jednak nie jest to wszystko. Kayler posiada też swoją o wiele ciemniejszą stronę, która uwidacznia się dopiero w chwili gdy budzi się w nim zew krwi (walka, polowanie ... ). Basior jest wilkiem o skłonnościach sadystycznych, często znęca się nad swoimi ofiarami - czy to sarenką, która skończy jako obiad, czy też nad wilkiem, który mu podpadł. Zapach i smak krwi nakręca go do zabawy i pobudza wszystkie zmysły, tworząc z Kaylera potwora - demona zniszczenia i śmierci, gotowego rozszarpać na strzępy wszystko w zasięgu jego pyska. O dziwo, basior nie traci w tedy głowy - jest w pełni świadomy swoich czynów i gdyby chciał to mógłby się powstrzymać. Jednak nigdy tego nie robi. A przyjaciele? Cóż ... ich raczej nie powinien rozszarpać, ale nigdy nic nie wiadomo, bowiem Kayler jest nieprzewidywany. Niby go znasz i wiesz jaki jest, a tu ni z gruszki ni z pietruszki zrobi coś zupełnie do niego niepasującego. Urodził się mordercą i choć nie jest doszczętnie zły, to jednak często w jego głowie toczy się walka instynktu, rozumu i zewu krwi. Totalny chaos.
Rodzina:
► Ojciec Halt - najważniejsza dla naszego bohatera postać. Jego mistrz i wzór, jedna z nielicznych osób do których czuje szacunek i którym ufa. Jest to wilk o czarnej szorstkiej sierści i prawie czarnych oczach. Syn odziedziczył po nim budowę ciała. Halt był wilkiem z żywiołem Cienia oraz wojownikiem. ► Matka Hana - była opiekuńcza względem syna, ale też wymagająca. Kyler darzył ją szacunkiem i zaufaniem. Jest to brązowa wadera ze znakami na sierści jak u syna, jednak jej są jaśniejsze i brązowe, podczas gdy Kaylera są ciemnoszare. W genach przekazała swojemu synowi kolor i miękkość futra. Hana była strategiem z żywiołem Elektryczności. ► Rodzeństwo - Percy był pierworodnym jedynakiem. Kiedy odszedł z watahy nie utrzymywał żadnego kontaktu z rodziną. Kto wie? Może Halt i Hana doczekali się potomstwa?
Sympatia: "Związki to sznury. Miłość to pętla."
Żywioł: Cień, Elektryczność, Mrok
Moce:
Młode: Brak szczylków.
Siedziba:
Klan: Samotnik
Punkty:
Magia: 90
Siła: 400
Ukrycie: 500
Szybkość: 444
Zwinność: 500
Technika walki: 666
Moc: 100
Spryt: 300
Pomoce: Maksymalnie trzy. Mogą być magiczne, lub nie.
Cechy wrodzone: Kayler ma dość nietypowe umaszczenie; beżowo - brązową sierść pokrywają ciemnoszare plamki i paski. Pod futrem rysują się mięśnie, a w oczy z pewnością może rzucić się długi i puszysty ogon. Czym jednak Kay wyróżnia się z szarego tłumu? A mianowicie duszą mordercy, która zakorzeniła w nim zew krwi. Cecha ta jest jednak widoczna tylko w określonych okolicznościach.
Wiek: Kayler jest wilkiem długowiecznym, na którym czas nie odcisnął swojego piętna - mimo upływu lat wygląda i będzie wyglądał na jakieś 2 - 3 lata, zachowując wieczną młodość i zdrowie. Jako człowiek wygląda na nastolatka gdzieś między siedemnastką a dwudziestką.
Cechy fizyczne:
Stanowisko: Asasyn - jeden z wyżej postawionych morderców. Jako samotnik musi odwalać każdą rolę by przeżyć; łowca, obrońca, wojownik i medyk. Mimo to zawsze myśli o sobie jako o Zabójcy, Siepaczu, Kacie i innych synonimach "mordercy".
Umiejętności: Kayler słynie ze swojego bezszelestnego chodu, czujnego snu i umiejętności wtapiania się w otoczenie.
Inne: Tu możesz coś tam dopisać, nieobowiązkowe np: ciekawostki
Inne zdjęcia: Link do innych "wcieleń" wilka.
*Kontakt: Twój nick na howrse i/lub e-mail. Jeżeli chcesz pozostać anonimowy, admin to uszanuje!

http://orig09.deviantart.net/b436/f/2012/060/9/c/devour_by_grypwolf-d4rg12y.png

http://orig02.deviantart.net/1ac2/f/2016/204/c/8/__commis___silent_by_fairyscat-da8tjnn.png

Havoc (ang. spustoszenie)


wtorek, 19 lipca 2016


niedziela, 17 lipca 2016

Mrok - RPG WOjownicy

[img]http://24.media.tumblr.com/tumblr_ma05etU3vc1qbxi45o1_500.gif[/img]

[b]Imię:[/b] Mrok
[b]Klan:[/b] Wicher
[b]Ranga:[/b] Kociak
[b]Wiek:[/b] 1 księżyc
[b]Opis Wyglądu:[/b]
[b]Opis Charakteru:[/b]

[img]http://barkpost-assets.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/2013/04/cute_kitten_scares_dog1.gif[/img]

[b]Historia:[/b]

[b]Statystyki:[/b]

20 punktów do rozdzielenia:
[u]Siła (S):[/u]
[u]Zręczność (Zr):[/u]
[u]Szybkość (Sz):[/u]
[u]Zmysły (Zm):[/u]

100 punktów do rozdzielenia:
[u]Punkty Życia (HP):[/u]
[u]Punkty Wytrzymałości (W):[/u]

[u][b]Czy zgadzasz się na ewentualną adopcję postaci?[/b][/u]

sobota, 16 lipca 2016

Motto| Mówią: zostałeś sam. Ja wolę pojęcie "jednoosobowa armia"
Wygląd| http://cs305208.vk.me/v305208670/1f42/y5ebteARhRM.jpg
Głos| Three Days Grace - Fallen Angel https://www.youtube.com/watch?v=nuLMDvoshrk
Tożsamość| Dzero "Zero" Arata
Jego imię czytamy przez "dz" nie jako "d" i "z". Z powodu jego brzmienia, dostał przezwisko Zero.
Wiek| 17 lat | 8 sierpnia
Płeć| Chłopak
Pochodzenie| Dzero urodził się w Anglii, niedaleko Londynu. Jego matka jest Japonką, a ojciec Anglikiem.
Klasa| Metamorfozy
Metamorfoza| Zamienia się w zwykłego kota o zielonych oczach. Jego moc jest związana z oczami -  Podczas używania mocy, jego oczy świecą zielonym blaskiem.
Aparycja| Zero to wysoki chłopak, jednak nie róbmy z niego olbrzyma. Sam dokładnie nie wie ile ma wzrostu oraz ile waży, można jednak stwierdzić, że mieści się w normie. Jego sylwetka jest szczupła i wysportowana z delikatnym zarysem mięśni. Chłopak porusza się lekko, a jego dość dobry refleks świetnie współgra z "kocimi ruchami" - co szczególnie uwidacznia się w walce. Dzero jest blondynem o zielonych oczach z kocimi źrenicami. Jego włosy są zazwyczaj w lekkim nieładzie, jednak w jego przypadku nie można tego uznać za wadę. Zmieniają swój odcień zależnie od natężenia światła, choć cały czas pozostają w kolorze pisaku bądź zboża. Jego oczy są w kształcie migdałów, zazwyczaj lekko przymrużone. Trudno wyczytać z nich emocje, chyba, że zna się Zera od dłuższego czasu. Chłopak nie ma zwyczaju ubierać się w nic konkretnego - byleby były to wygodne. Czasami przewiązuje sobie głowę opaską, głównie przed walką bądź zajęciami sportowymi.
Charakter| Dzero to typ samotnika, który unika tłumów i hałasu, spędzając czas z dala od innych ludzi. Chłopak nie jest mistrzem pierwszego wrażenia - na początku zachowuje się chamsko w stosunku do innych, a jego chłodny i pozbawiony uczuć wzrok potrafi przyprawić o ciarki na placach niejednego natręta. Zero sprawia wrażenie osoby, której wszystko wisi i powiewa. Nie jest to jednak prawdą - pod maską obojętności i chłodu, czai się serce pełne empatii do najbliższych mu osób. Nie wystarczy z nim porozmawiać by przekonać go do siebie. Zero preferuje wspólną walką bądź inne aktywne zajęcie - stąd najbliższa droga do serca tego chłopaka. Nie jest typem, który mówi zbyt wiele. Ceni sobie ciszę i krótkie odpowiedzi na pytania. Czasem jednak może wciągnąć się w rozmowę i będzie gawędzić z innymi przez naprawdę długi czas. Nie liczcie jednak, że zainteresują go zwykłe plotki, obgadywanie innych czy rozmowy o czymś zupełnie nieistotnym. Dzero preferuje rozmowę o czymś interesującym - walce, broni, książkach ... bądź czymś co go zainteresuje. Blondyn nie przepada za osobami, które cały czas nawijają i nie potrafią choćby na chwilę zamknąć jadaczki - takim najchętniej by wyrwał język i zrobił z niego kaganiec. A możecie mi wierzyć - jest do tego zdolny.
Nie myślcie jednak, że macie przed sobą chłopaka sztywnego jak kij od szczotki, którego twarz nie wykształciła mięśni odpowiedzialnych za uśmiech, a w oczach nigdy nie zagościły iskierki radości. Dzero to chłopak, który uwielbia się śmiać. Może nie sypie żartami na prawo i lewo, ale uwielbia śmiać się z cudzych kawałów. Na tym polu jest odrobinę dziecinny, gdyż nadal bawią go głupie żarty i numery wykręcone innym. Sam przeważnie ich już nie robi, ale jak znajdą się dzieciaki, które potrzebują pomocy to z chęcią co nieco im podpowie. Zdarza się, że używa sarkazmu w stosunku do innych - oczywiście w celach humorystycznych bądź w stosunku do kogoś o naprawdę niskim wskaźniku inteligencji. Stara się nikogo nie urazić słowami, ale czasem może niechcący przekroczyć granicę (no dobrze, uwielbia balansować na granicy). Blondyn nie boi się przeprosić, poprosić czy podziękować. Nie jest może wzorem kultury i moralności, ale ma własną godność i nie zamierza zniżać się do poziomu osób, które wszystko biorą siłą, a szacunek wymuszają agresją. Takimi osobnikami zwyczajnie gardzi. Dzero nie czuje potrzeby zaprzyjaźniania się z pierwszą lepszą osobą. Nie wybiera sobie z kim się zaprzyjaźni na zasadzie "o, ten jest popularny!" - ot, albo będzie mu się z kimś miło spędzać czas, albo nie. Opinie innych trzyma głęboko w dupie. Nie obchodzi go co inni sądzą o nim samym, jego decyzjach czy zachowaniu. Chcesz go wkurzyć? Obraź jego przyjaciół. Wtedy nie dożyjesz następnego dnia. Agresywny? Nie do końca, choć owszem, wie do czego służy broń, którą nosi. Nie jest też osobnikiem impulsywnym. Inteligentny i sprytny, a do tego leniwy. Tak dobrze słyszeliście - jest leniem. Często nie ma na coś ochoty i tego zwyczajnie nie robi, przez co nie jest wzorowym uczniem. Nie przekłada się to jednak na walkę - na nią ma zawsze ochotę, często też ćwiczy. Jest istotą, która wielbi ponad wszystko dwie rzeczy; książki i koty. Jak złapać go w każdą pułapkę? Wystarczy, że przynętą będzie ciekawa książka albo kot. To jego dwa słabe punkty. Pozostając w temacie wad, chłopak raczej nie łamie obietnic, ale nie ma gwarancji, że w twoim przypadku nie zrobi wyjątku. Podobnie jest z czystą grą - zdarza mu się oszukiwać czy użyć nieczystego zagrania podczas walki. Dla wrogów bezlitosny, a tych zazwyczaj robi sobie z większości osób, które nie zechcą poznać jego prawdziwej natury. Ma zwyczaj rzucać w ich stronę z pozoru niewinne komentarze, które potrafią doprowadzić do kutni bądź nawet bijatyki - a choć Zero unika kutni, to kilka "przyjacielskich" ciosów nie zaszkodzi nikomu, prawda? Jest osobą, która zabierze tajemnicę ze sobą do grobu. Nie ma też w zwyczaju nikomu wbijać sztyletów w plecy. Mimo to, czasami zdarza mu się szantażować niektóre osoby - co prawda i tak nie zamierza spełnić swojej groźby, ale "ofiara" nie musi o tym wiedzieć, prawda? Zero najczęściej szantażuje osoby w tedy gdy uwidacznia się w nim leń i potrzebuje kogoś do czarnej roboty. Czasami zdarza mu się wymądrzać, choć wie, że nie zawsze ma rację i potrafi przyznać się do błędu. Nie zawsze jest szczery, jednak nie jest też pospolitym kłamcą. Warto mieć go po swojej stronie.
Orientacja| Najprawdopodobniej Dzero jest Aseksualny. Jeśli jednak miałby wybierać bardziej konkretnie, powiedział by, że jest Hetero.
Zauroczenie| Nie miał, nie ma i nie będzie miał.
Rodzina|
Asuna Arata - jego matka, wysoka kobieta o rudych włosach i zielonych oczach, uwielbiająca sport i koty. Opiekuńcza i odpowiedzialna, to ona wymyśliła jego imię.
Takashi Arata - ojciec, blondyn z niebieskimi oczami, mający całkiem pokaźną kolekcję książek - pisarz fantastyki dla młodzieży i dorosłych.
Minoki Arata - młodsza o pięć lat siostrzyczka Dzera, blondynka o niebieskich oczach, kochająca ruch i nieznosząca nudy czy bezczynności.
Kaneki Arata - młodszy o jedenaście lat braciszek Zera, rudy z zielonymi oczami, łobuz z niekończącym się zapasem energii.
Napoleon - czarny kocur z białym "krawatem" o złotych ślepiach, dachowiec mający około dziesięciu lat.
Ciekawostki| Ma słabość do książek i kotów. | Jako dzieciak uczył się walki i szermierki. | Lubi słodycze. | Umie pływać. | Często przebywa w swojej kociej formie, a jego hobby polega na udawaniu zwykłego kota przed innymi ludźmi. | Biegle posługuje się Angielskim i Japoński, gdyż mieszkał w Anglii lecz jego matka zwracała się do niego wyłącznie w swoim ojczystym języku. | Trzy raz był w Japonii. | Prawie każdego lata jeździł z rodziną do Grecji (ma tam rodzinę). | Jeszcze nigdy się nie zakochał - z tego powodu sądzi, że jest aseksualny. | Jego matka zginęła w wypadku samochodowym, gdy miał dwanaście lat, a ojciec został ciężko ranny. | Po śmierci matki zamieszkał u ciotki, razem z rodzeństwem i niepełnosprawnym ojcem. | Nie przepada za psami, szczególnie tymi małymi szczekaczami. | Uwielbia noc, często w domu siedział do późna na balkonie. | Jego młodsza siostra miała białego królika przez trzy dni ... Napoleon go zjadł. | Jego ulubiony kolor to zielony. |
Inne zdjęcia|
https://media.giphy.com/media/w307WY61q3w6A/giphy.gif

http://images6.fanpop.com/image/photos/39200000/Kaichou-wa-Maid-sama-GIFs-kaichou-wa-maid-sama-39286234-500-235.gif

https://lh3.googleusercontent.com/-82X0MKjSSks/VN-HO6spTeI/AAAAAAAAsfQ/iJm_lzPPZSw/w426-h243/aaaa11.png

http://static.tumblr.com/fa8q9gt/V3Cm8gnaq/tumblr_m6skx7quvc1rogzht.gif

http://www.lovethisgif.com/uploaded_images/8129-This-Gif-Has-Everything-Ours-Usui-Kaichou-Wa-Maid-sama-Mizaki-.gif

http://pa1.narvii.com/5778/27b08b75c349f25877425c2d2a72632c94394a92_hq.gif
Sterujący| Login z Howrse lub Gmail.


piątek, 15 lipca 2016

Obróciłem w palcach niewielką obróżkę. Była zrobiona z miękkiego czerwonego materiału, miała czarne zapięcie i niewielki dzwoneczek. Będzie pasować. Odłożyłem ją na stół, niech tutaj poczeka na swojego właściciela, po którego pójdę, jak tylko odwiedzę zoologiczny. Przebrałem się w normalne ciuchy i ruszyłem na zakupy. Całe szczęście zoologiczny nie leżał bardzo daleko, dotarcie do niego zajęło mi jedynie około dwudziestu minut. Wszedłem do klimatyzowanego wnętrza w którym unosił się przyjemny zapach świeżych trocin i karmy dla zwierząt. Sklep nie był zbyt wielki, ale znajdowało się tu wszystko czego potrzebowałem. 

~*~

Po jakimś czasie dom był już gotowy by przywieźć do niego kota. Całość nie zajęła mi zbyt wiele czasu, kupiłem komplet misek, kuwetę z łopatką, żwirek, karmę, szampon przeciwpchelny i drapak. Jakiś czas zastanawiałem się nad kupieniem legowiska, ale zrezygnowałem. Jakoś nie chce mi się wierzyć by jakikolwiek kot chciał spać na małym posłaniu, kiedy równie dobrze może rozłożyć się na łóżku bądź na nagrzanym parapecie. Teraz wystarczyło iść po kota.

~*~ 

Położyłem rudego na podłodze. Kociak rozejrzał się dookoła z nieufnością, jednak już po chwili ciekawość wzięła górę i zwierzak ruszył na zwiedzanie nowego domu. Uśmiechnąłem się na ten widok. Mieliśmy za sobą wizytę u weterynarza, który potwierdził moje przypuszczenie, że kot jest zdrowy, przy okazji odrobaczył i odpchlił go, przyciął pazury no i kociak miał teraz książeczkę zdrowia. Pozostała jeszcze jedna sprawa konieczna do załatwienia - kot potrzebował jakiegoś imienia. Niestety w głowie miałem kompletną pustkę. Może później przyjdzie mi coś na myśl, puki co będę mówił na niego Rudy. W sumie imię dobre jak każde inne. Podczas gdy ja dałem się ponieść rozmyśleniom, kot znikł mi z oczu. Zacząłem go szukać - w końcu trzeba założyć mu obróżkę na której uprzednio umieściłem swój adres, na wypadek gdyby Rudy uciekł z domu. Kot powinien znaleźć drogę, ale ktoś mógł by go spróbować wziąć do siebie albo zawieźć do schroniska. Zwierzaka znalazłem dopiero w łazience. 

---

Rudy siedział w wannie, patrząc się na mnie okrągłymi złocistymi oczami. 
- Chcesz się wykąpać? - mruknąłem do niego, patrząc na jego lekko brudną sierść, której przydało by się porządne mycie wodą i szamponem, a nie językiem i śliną. Szybko wróciłem się po szampon.
- No dobra, zobaczymy co z tego wyjdzie. - powiedziałem pod nosem.
- Miau. - odpowiedział kot. 

~*~

Kąpiel nie była może cudowna, ale i tak zakończyła się sukcesem. Nie miałem nawet jednego zadrapania, a kot nie strzelił na mnie focha. Czyli wszystko gra. Nalałem mu wody i nasypałem karmy, którą maluch zaczął łapczywie pożerać. Pogłaskałem go po grzbiecie. Właśnie nadchodził wieczór, czas wziąć prysznic i porządnie się wyspać. W końcu jutro pewnie czeka mnie jakaś robota. 

wtorek, 12 lipca 2016

Cytat: Mówią: zostałeś sam. Ja wolę pojęcie "jednoosobowa armia"
Wygląd: http://orig14.deviantart.net/cc0e/f/2015/237/7/4/but_in_many_ways__she_was_a_stray_by_impalae-d9730bk.png
Imię: Argentum [łac. srebro]
Pseudonim: Argo, Argento czasem nazywany Fallen Angel
Płeć: Samiec/Basior
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Epsilon
Partner/ka: Romantyczne gesty i czułe słówka? Nie, to nie dla niego.
Rasa: Wilk Krwi - 50% Wilk Śmierci - 20%  Wilk Cienia - 10% Wilk Mroku - 10% Wilk Lodu - 10%
Głos: Three Days Grace - Fallen Angel https://www.youtube.com/watch?v=nuLMDvoshrk
Stanowisko: Wojownik/Strażnik Nocny
Charakter: Argentum to typ samotnika, który unika tłumów i hałasu, spędzając czas z dala od innych wilków. Basior ten nie jest mistrzem pierwszego wrażenia - na początku zachowuje się chamsko w stosunku do innych wilków, a jego chłodny i pozbawiony uczuć wzrok potrafi przyprawić o ciarki na placach niejednego natręta. Argo sprawia wrażenie wilka, któremu wszystko wisi i powiewa. Nie jest to jednak prawdą - pod maską obojętności i chłodu, czai się serce pełne empatii do najbliższych mu osób. Nie wystarczy z nim porozmawiać by przekonać go do siebie. Argento preferuje wspólną walką bądź polowanie - stąd najbliższa droga do serca tego wilka. Argo to lojalny wilk, gotowy oddać życie za swych przyjaciół i watahę. Nie jest typem, który mówi zbyt wiele. Ceni sobie ciszę i krótkie odpowiedzi na pytania. Czasem jednak może wciągnąć się w rozmowę i będzie gawędzić z innym wilkiem przez naprawdę długi czas. Nie liczcie jednak, że zainteresują go zwykłe plotki, obgadywanie innych czy rozmowy o czymś zupełnie nieistotnym. Basior ten preferuje rozmowę o czymś interesującym - walce, polowaniu ... bądź czymś co go zainteresuje. Argo nie przepada za osobami, które cały czas nawijają i nie potrafią choćby na chwilę zamknąć jadaczki - takim najchętniej by wyrwał język i zrobił z niego kaganiec. A możecie mi wierzyć - jest do tego zdolny.
Nie myślcie jednak, że macie przed sobą wilka sztywnego jak kij od szczotki, którego pysk nie wykształcił mięśni odpowiedzialnych za uśmiech, a w oczach nigdy nie zagościły iskierki radości. Argo to wilk, który uwielbia się śmiać. Może nie sypie żartami na prawo i lewo, ale uwielbia śmiać się z cudzych kawałów. Na tym polu jest odrobinę dziecinny, gdyż nadal bawią go głupie żarty i numery wykręcone innym wilkom. Sam przeważnie ich już nie robi, ale jak znajdą się szczeniaki, które potrzebują pomocy to z chęcią co nieco im podpowie. Argentumowi zdarza się używać sarkazmu w stosunku do innych wilków - oczywiście w celach humorystycznych bądź w stosunku do kogoś o naprawdę niskim wskaźniku inteligencji. Stara się nikogo nie urazić słowami, ale czasem może niechcący przekroczyć granicę. Wilk ten nie boi się przeprosić, poprosić czy podziękować. Nie jest może wzorem kultury i moralności, ale ma własną godność i nie zamierza zniżać się do poziomu wilków, które wszystko biorą siłą, a szacunek wymuszają agresją. Takimi osobnikami zwyczajnie gardzi. Argentum to wilk samowystarczalny. Potrafi przetrwać na własną łapę, a stado nie jest mu do tego niezbędne. Nie czuje potrzeby zaprzyjaźniania się z pierwszym lepszym osobnikiem. Nie wybiera sobie z kim się zaprzyjaźni - ot, albo będzie mu się z kimś miło spędzać czas, albo nie. Opinie innych trzyma głęboko pod ogonem. Nie obchodzi go co inni sądzą o nim samym, jego decyzjach czy zachowaniu. Chcesz go wkurzyć? Obraź jego przyjaciół. Wtedy nie dożyjesz następnego dnia. Agresywny? Nie do końca, choć owszem, wie do czego służą kły. To może impulsywny? To już bardziej. Nie lubi zbędnego czekania, wszystko chciałby zrobić już teraz, zaraz. Nie jest strategiem i nigdy nie będzie. Woli zwyczajnie rzucić się na przeciwnika i gryźć do skutku niż wymyślać skomplikowane podchody i strategie. Odważny by nie rzec, że lekkomyślny. Raczej nie zastanawia się przed rzuceniem się w wir walki, szczególnie by kogoś ratować. Honor nie jest dla niego czymś obcym, nie ma w zwyczaju wbijać nikomu sztyletów w plecy. Dotrzymuje raz danego słowa i stara się unikać łamania obietnic. Najważniejszą wartość ma dla niego przysięga na Styks - takiej nigdy nie złamie, choćby miał przypłacić to życiem. Argentum przeważnie walczy czysto, chyba, że od pokonania przeciwnika zależy życie jego bliskich oraz losy watahy. Właśnie, właśnie! Walka! Agro jest wojownikiem nie bez powodu. Kocha walczyć i zabijać wrogów. Zdarza mu się wpaść w bitewny szał w którym ledwo nad sobą panuje, co rodzi niebezpieczeństwo nie tylko dla wrogów, ale też dla jego towarzyszy. Uwielbia smak i zapach krwi. Dla wrogów jest bezlitosnym zabójcą. Podczas walki zamienia się w sadystycznego basiora, który z chęcią znęca się nad ofiarami fundując im długą i bolesną śmierć. Bezlitosny. Jego zdaniem w walce nie ma miejsca na litość. Inaczej rzecz ma się, gdy basior trenuje walkę bądź pojedynkuje się z członkami watahy. W tedy nie wpada w żaden szał bitewny, nie zamierza też być bezlitosnym sadystą - w końcu to tylko ćwiczenia, a nie walka na śmierć i życie. Mimo to jego przeciwnicy na koniec są nieźle poturbowani. Basior nie szczędzi im siniaków i zadrapań bo choć nie jest to walka naprawdę, to nie zamierza jej koloryzować w coś pięknego i przyjemnego. Argo nie jest typem, który lubi się wymądrzać. Nie jest też szczery do bólu, choć nie jest też istotą, która kłamie na każdym kroku. Warto mieć go po swojej stronie.
Waga: Około 60 kg
Wysokość w kłębie: 80 cm
Aparycja: Argentum to duży basior o szczupłej acz umięśnionej sylwetce. Jest wysportowanym wilkiem, a w jego ciele nie ma nawet grama tłuszczu. Basior ten mimo swojej siły oraz wielkości, porusza się lekko i zwinnie niczym kot. Jego futro jest gęste i długie, szorstkie w dotyku (tylko na uszach aksamitne), a do tego czarne niczym krucze pióra. Zazwyczaj zadbane. Od tej jednolitej czerni odcinają się białe "brwi", które dodają basiorowi uroku. Wzrok innych wilków przyciągają złote ślepia, które zdają się świecić. Do kompletu basior ten otrzymał śnieżnobiałe, ostre zęby, duży czarny nos oraz ciemne i mocne pazury.
Historia: Argentum jako szczeniak nigdy nie poznał swoich biologicznych rodziców. Jego najdalsze wspomnienia sięgają do starego sierocińca, gdzie razem z innymi osieroconymi szczeniętami czekał na nowy dom i rodzinę. Sierociniec nie był szczęśliwym miejscem. Oschły personel ograniczał się tylko i wyłącznie do zaspokojenia podstawowych rzeczy - jedzenie, spanie i nauka. Wszystko czego potrzebują szczenięta do prawidłowego rozwoju, prawda? Szczenięta bardzo rzadko były adoptowane, gdyż Sierociniec znajdował się na ziemiach niczyich i trafiały do niego wilki z różnych watah. Argo wychowywał się w tych ponurych murach, tak jak inni snując marzenia o szczęśliwej rodzinie. Młody basior nie miał przyjaciół. Większość wilków była zwykłymi chuliganami, którzy znęcali się nad słabszymi - w tym nad Argentumem. Gdy czarny basior skończył rok, został oficjalnie wyrzucony z Sierocińca by zwolnic miejsce młodszym szczeniętom. Argo odszedł bez żalu. Wędrując spotkał pewnego samotnika, który nauczył go polowania, walki i sztuki przetrwania na własną łapę. Spędził z nim dwa lata, po których ruszył dalej. Aż w końcu dotarł tutaj.
Rodzina: Jedynym wilkiem, który zasługuje na miano rodziny był samotnik, który go uczył. Nazywał się Tokyo. Był to duży brązowy basior o złotych oczach.
Żywioł: Krew/Cień
Moce:
- Wypicie krwi innego wilka, potrafi zregenerować jego siły i wyleczyć rany (małe całkowicie, duże do stanu nie zagrażającego życiu).
- Władza nad krwią - musi się ugryźć do krwi by skorzystać z tej mocy. W każdym razie, gdy już się okaleczy jego krew przyjmuje postać nici - szybkiej, żyjącej własnym życiem, żądnej krwi oraz niezniszczalnej. Często gdy Argo ją wzywa, ta zamiast słuchać się basiora, robi co jej się podoba. Może być to nieco kłopotliwe gdy wziąć pod uwagę fakt, iż głównym celem nici jest zabijanie.
- Chodzenie cieniami - zapada się w cień jak w wodę i wychodzi innym cieniem. Może tak kogoś śledzić.
- Potrafi rozmawiać z duchami/duszami/demonami, jest wśród nich nietykalny (nie mogą zrobić mu krzywdy czy opętać). Ta moc nie służy do wywoływania duchów tylko ich widzenia i rozmowy.
- Potrafi otoczyć się cieniem i staje się przez to mało widoczny, jeśli nie zupełnie niewidzialny (działa tylko w ciemnych miejscach). Cień wycisza również jego kroki.
Opanowanie żywiołu: 50%
Patron: Ice - basior nie narzeka na to, że jego patron nie jest najmilszym wilkiem. Czasami zdarzało mu się widzieć Death'a, ale nie jest pewny czy to nie aby przewidzenie.
Umiejętności: Głównym atutem Argo jest jego siła. Tak, basior ten jest jednym z silniejszych osobników. Do tego jest zwinny i może pochwalić się "kocimi ruchami". Ma świetną równowagę oraz jest wilkiem wytrzymałym.
Słaby punkt: Argo nie potrafi się wspinać oraz średnio radzi sobie z pływaniem.
Boi się:
Agresja: W stosunku do: watahy 4/10; obcych 8/10; wrogów 10/10.]
Inne zdjęcia: [Mogą być w innej formie,proszę pamiętać tylko o jednym - tu NIE ma ludzi.]
Informacje dodatkowe: [Coś co nie pasuje do żadnego z podpunktów.]
Towarzysz: Nope.
Pieniądze: 100$
Ekwipunek: Pusto tu.
Właściciel: sowa38




poniedziałek, 11 lipca 2016

RPG Song of the Apocalypse

[center]
[img]https://67.media.tumblr.com/725ff1435fbc9a7520125f663d8038d3/tumblr_npoojhPUVY1s8zrsjo1_500.gif[/img]

Pieśń Apokalipsy - o co tak właściwie chodzi?


[i]Niedaleka przyszłość, rok bliżej nieokreślony [size=9] kto liczył by lata, kiedy świat zmierza ku zagładzie? Szacuje się, że nie skończył się jeszcze XXI w., ale nikt za to głowy nie da ... [/size]. Kilkanaście lat temu miał miejsce Deszcz Meteorytów, jedne były niewielkie, inne zmiotły z powierzchni ziemi całe państwa. Teraz Ziemia jest podziurawiona gorzej od powierzchni Księżyca. Jednak na tym nie koniec. Wybuchła Wojna w której udział wzięły wszystkie jeszcze istniejące państwa - w ruch poszła broń atomowa. A jako wisienkę na torcie można potraktować trzęsienia ziemi, tsunami i wybuchy wulkanów. Katastrofa zebrała ogromne żniwo wśród mieszkańców zielonej planety - ludzie, zwierzęta, rośliny ... wszyscy znaleźli się na skraju wyginięcia. Niegdyś Ziemia - zielona planeta - teraz bardziej zaczęła przypominać pustkowie. Większość terenów jest wyschnięta i kamienista. Stopniały lodowce, podnosząc poziom wód - wymarły niedźwiedzie polarne i inne gatunki, zamieszkujące wiecznie skute lodem tereny. Łańcuch Pokarmowy został naruszony.
Ale z czego to się Natura nie podniesie?
Zaczęły mijać lata - z początku pojawiły się mchy, porosty oraz grzyby, później trawa i inne rośliny. Zwierzęta roślinożerne przypomniały sobie jaka jest ich role w ekosystemie, a tuż za nimi pojawiły się drapieżniki.
No i ludzie.
Dwunożne istoty zostały pozbawione państw, wszyscy zaczęli gromadzić się w pozostałościach miast, gdzie budynki dawały imitację schronienia i bezpieczeństwa.
Tymczasem lasy odrodziły się na nowo - jednak teraz panują tam rośliny, które wyewoluowały w nowe i niebezpieczne gatunki. Nikogo nie powinien dziwić widok rośliny, która zjada zwierzę wielkości jelenia. Niektóre gatunki dostosowały się do nowego środowiska - owady i bezkręgowce czują się tam jak w domu. Podobnie ma się sytuacja gadów i płazów. Zwierzęta roślinożerne również zaczęły się zmieniać, a wraz z nimi drapieżniki. Niestety, czasy gdy niektóre gatunki były szczytowymi drapieżnikami i uosobiały ducha lasu, minęły bezpowrotnie. Przykładem są wilki.
Niegdyś symbol wolności i dzikości, królowie lasów - teraz zdegradowani do roli padlinożerców, włóczą się przy granicach lasów, czekając na łatwy łup. Dawniej były uznawane za niebezpieczne, ale prawdziwy strach wśród ludzi zaczęły budzić dopiero teraz. Wygłodzone, pozbawione domu, szukając jedzenia natrafiły na ludzi - najłatwiejszą zdobycz. Zaczęły zbliżać się do miast - na początku ostrożnie. a wkrótce coraz śmielej - aż w końcu weszły do środka. Zaczęły żyć niczym bezpańskie psy, jedząc resztki ze śmietników bądź polując na domowe zwierzęta lub słabszych ludzi.
W końcu ludzie pogodzili się z ich istnieniem. Przyzwyczaili się do nie wychodzenia w nocy z domu. Zaczęli zabijać zdziczałe psy i wilki w obawie przed utratą ukochanego pupila czy członka rodziny. [/i]

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=7FpfQn6VPx8[/youtube]

[i]

[/i]


niedziela, 10 lipca 2016

Od Percy'ego CD Eny

No dobra, moc tej dziewczyny jest niczego sobie. Co prawda nie miałem pojęcia na czym dokładnie polega, ale niewidzialne coś przyszpilające mnie do ściany robiło wrażenie. Spojrzałem na moją koszulę w której widniały brzydkie rozcięcia. Raczej na wiele to mi się ona nie przyda, chyba, że znajdę kogoś kto umie szyć. Albo sam spróbuję. Moc przyszpiliła mnie do ściany, przez co nie bardzo miałem się jak ruszyć chyba, że chciałem doszczętnie rozerwać ubranie. Nie było też gwarancji, że dziewczyna nie zaatakuje ponownie, tym razem wbijając niewidzialne ostrza we mnie. Zdecydowałem więc, że lepiej będzie się nie ruszać i czekać na rozwój sytuacji. Przeniosłem wzrok na Enę.
- Słuchaj, na prawdę nie chcę mieć kłopotów, a wy wszyscy tylko chcecie aby było mi ciężko. Proszę, nie utrudniaj mi mojej sytuacji, błagam! - po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie bardzo wiedziałem co zrobić czy powiedzieć, więc obserwowałem wszystko z beznamiętną miną. Jednocześnie analizowałem jej słowa. Jacy wszyscy? Utrudniać sytuację? Czyżby życie pani Generał nie należało do kolorowych? Może nie jest zbyt lubiana przez Górę? Kto wie? Nagle coś co przytrzymywało mnie przy ścianie puściło. Stało się to tak nagle i szybko, że nie zdążyłem zareagować. Upadłem na ziemię, po czym usiadłem i przyglądałem się dziewczynie. Cóż, przynajmniej przestała ryczeć. Odgarnęła włosy, które spadły jej na twarz, podeszła do mnie i wyciągnęła rękę. Chyba chciała pomóc mi wstać. 
- Masz racje, zatrzymaj go u siebie... będzie bezpieczniejszy... Ale pamiętaj Percy, my też kiedyś byliśmy dzicy, nie mieliśmy domu czy szkolenia, byliśmy tacy sami jak ona, bezprawnie posługiwaliśmy się swoimi mocami. Nikt nie urodził się w siedzibie UDSN, czy u Mamorimasu. Po prostu... Nie mów nikomu. Jeżeli to cię przekona... Porzucę ją. - Zignorowałem wyciągniętą do mnie rękę i wstałem o własnych siłach.
- Jestem zabójcą, zwykłym pionkiem, który wykonuje rozkazy Góry. Zostałem tu przysłany by zlikwidować dzikie Nomi. To moja robota czy mi się to podoba czy nie. - spojrzałem chłodno na dziewczynę. - Po za tym dlaczego jesteś gotowa porzucić tą dzikuskę by mnie przekonać? To bez sensu. - powiedziałem, patrząc się prosto w jej niebieskie oczy. Ena wytrzymała spojrzenie.
- Nie chcę by ktokolwiek się o tym dowiedział ...
- I nikt się nie dowie. - przerwałem jej w pół zdania.
- Co? Ale mówiłeś ...
- Mówiłem że źle się to skończy jeśli pójdziesz z tym do Góry i że kartka będzie bezpieczniejsza u mnie? - dziewczyna patrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Powiedziałeś, że jesteś zabójcą, który wykonuje rozkazy Góry, a twoim celem jest likwidacja dzikich Nomi. - powiedziała, lekko zdezorientowana. Kiwnąłem głową.
- Tak, jestem tylko pionkiem, ale ty jesteś Generałem, który wydaje mi rozkazy oraz wskazuje których dzikusów należy zabić. - mruknąłem z lekkim uśmieszkiem. - Czyżbyś o tym zapomniała?

Ena?
Mówiłaś coś o długości ... ?

http://photography.nationalgeographic.com/u/TvyamNb-BivtNwcoxtkc5xGBuGkIMh_nj4UJHQKuoXZchOMXD9OVNRB_9rNoLkFKhg_ZAJmR8Vzf9w/
TYTUŁ:
"Garstka żołnierzy jest zawsze lepsza niż masa argumentów."
"Jeśli sądzisz, że kobiety to słabsza płeć, popróbuj przeciągnąć kołdrę na swoją stronę."
"Niektóre zachody słońca są tak różowe, że trudno o większe bezguście."
JAKO WILK: [link do zdjęcia REALNEGO wilka]
JAKO CZŁOWIEK: [link do zdjęcia człowieka. Zdjęcie, anime itp...]*
IMIĘ: Yarven
PŁEĆ: Wadera
WIEK: 2 lata
STANOWISKO: [z zakładki "Stanowiska"]
OSOBOWOŚĆ: Yarven to młoda wadera, która w życiu kieruje się sercem i instynktem, aniżeli rozumem. Brak jej życiowego doświadczenia, a choć nie jest tępą idiotką, to jednak czasami zachowuje się dziecinnie i nieodpowiedzialnie. Yarven jest typem, który wszystkie spory rozwiązuje siłą - nie widzi sensu w czczej gadaninie. Agresywna? Owszem. Potrafi warknąć i ugryźć, by dać do zrozumienia innemu wilkowi, że nie jest mile widziany w zasięgu jej wzroku. Ma w zwyczaju najpierw gryźć, później pytać. Pozbawiona hamulców, zazwyczaj przesadza i rani osoby, których wcale zranić nie chce. U niej odwaga przeplata się razem z lekkomyślnością i głupotą. Yarven najpierw rzuci się na przeciwnika, zanim pomyśli czy ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo, albo czy w ogóle warto. Bezlitosna z lekkimi sadystycznymi odruchami, walczy do ostatniej kropli krwi, nawet gdy wie, że przegra. Można więc śmiało stwierdzić, że jest uparta gorzej od osła. Uważa, że ma zawsze rację i chce ją wszystkim udowodnić. Nie działają na nią groźby i warczenie, co najwyżej rozsądne argumenty ze strony bliskich. Yarven to osoba, która nie wzbudza zbyt wielkiej sympatii na początku - raczej dopycha innych, właściwie całkiem nieumyślnie. Wadera ta jest agresywna, ale raczej nie chamska czy złośliwa. Lekko sarkastyczna i ironiczna. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że jest w gorącej wodzie kompana, wybuchowa - z łatwością wpada w złość i rzuca się innym do gardeł ale przy tym jest waderą miłą z dużym poczuciem humoru, lojalną względem przyjaciół, a jej charakter to nie tylko ciągła chęć walki i krwi. Yarven nie jest gadułą czy plotkarą, świetna powierniczka sekretów, które zabierze ze sobą do grobu. Yarven to typ wadery, która niczym kot, chce chodzić własnymi ścieżkami. Ryzykantka, która uwielbia zastrzyki adrenaliny. Twierdzi, że dodają jej życiu smaku.
ODPOWIEDNIK: [link do piosenki na YouTube]*
PARTNER/PARTNERKA: [można napisać zauroczenie]
RODZINA: [wszystkie spokrewnione wilki - najlepiej w podpunktach]
WŁAŚCICIEL: [login z howrse]

sobota, 9 lipca 2016

<div style="background-image:url(https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT6KoDArTPFxNxJquIn5lw3jG-uLj3wAl6PLZOHJpYoFlllgZEUYMyqTNBY_N2pfCnhcW91VD0LSqsq2GK23r_i2uU58jeFynvxtPH4Ult2J2UNJATaX9HfyPWUISgRoiIhBYTgsT0lLB1/s1600/prezentacjaremont11.png); width: 956px; height: 724px; overflow: auto; margin-top: 0px; margin-left: 0px;">
<div style="width: 790px; height: 279px; color: rgb(0, 0, 0); overflow: auto; margin-top: 404px; margin-left: 84px;"><font style="color: rgb(#ccccff);" size="1"><font size="1"><span style="font-family: Arial;">TEKST
</div> </div>

dół 40

Wiatr delikatnie czesał moją sierść, jednocześnie niosąc zapach roślin, żywicy i wilgotnej ziemi. Leżałem na wielkim głazie, który znajdował się na łące. Czułem pod sobą miękki, zielony i lekko wilgotny mech, który tworzył całkiem wygodne legowisko z wielkiego kamienia. Przed oczami miałem kołyszące się trawy, a słońce grzało prosto w mój kudłaty grzbiet. To była jedna z tych idealnych chwil, które mogły by trwać wiecznie. Ułożyłem łeb na wyciągniętych przed siebie łapach i przymknąłem oczy. Śpiew ptaków i szum liści spowodowały, że prawie od razu zasnąłem. Obudził mnie zapach. Powoli otworzyłem oczy i uniosłem łeb, biorąc głęboki wdech. W powietrzu dało się wyczuć nikłą woń krwi. Tak słabą, że trudno było stwierdzić do kogo należy i z której dokładnie strony dochodzi. Powoli wstałem i zeskoczyłem z kamienia, prosto w wysoką trawę, która sięgała mi aż po grzbiet. Musiałem spać długo, ponieważ słońce powoli chowało się za horyzontem, a temperatura wyraźnie spadła. Zacząłem węszyć, a gdy znów poczułem zapach krwi, powoli ruszyłem za tropem. Zapach wyraźnie dochodził z lasu, a w momencie gdy przekroczyłem linię drzew, przybrał na sile. Zacząłem truchtać, aż w końcu ujrzałem

piątek, 8 lipca 2016

Perseusz na http://eyes-accursed.blogspot.com/

Link do zdjęcia: http://orig02.deviantart.net/03b4/f/2012/324/f/1/ed_by_spirit_of_alaska-d5lkna7.png
Imię: Perseusz
Pseudonim: Percy. Raczej się nie pogniewa jak wymyślisz mu coś chwytliwego.
Płeć: Samiec
Wiek: 4 lata
Motto: "Jedyny boski dar jaki posiedliśmy, to dar zabijania."
Charakter:

"Całe dobro przemija i całe zło przemija, a my nie możemy nic zrobić, żeby zmienić cokolwiek albo kogokolwiek. A już w najmniejszym stopniu samych siebie."

Perseusz jest doskonałym aktorem. Maski, które nosił, stały się z biegiem czasu jego częścią od której nie sposób się uwolnić. Jego środek jest zimny niczym hartowana stal, otoczony miękką i z pozoru ciepłą powłoką. Spróbuj jej tylko dotknąć, a przekonasz się, że zamiast ciepła poczujesz żywy ogień. Mieszaninę furii i sztuczności, kłamstwa i nieszczerych uśmiechów, od których roi się w życiu Percy'ego. Ten pies tylko z pozoru jest sympatyczny.

"Piękne kłamstwa. Kłamstwa, które nosimy tak długo, że już nie pamiętamy, co jest pod nimi."

Sztuczne uśmiechy, pozostaną sztuczne, tak samo jak jego zimne spojrzenie, przeszywające kogoś innego na wylot. Nie można uznać go za osobnika honorowego czy lojalnego. Ważny jest dla niego, tylko i wyłącznie własny grzbiet, którego nie będzie dla innych ryzykował. Ten pies to zagadka, bo jak coś takiego może przemierzać nasz nieskończenie dobry świat? Może udaje mu się to dzięki teatrzykowi jaki potrafi odegrać? Percy to morderca bez żadnych skrupułów, nie zawaha się zabić kogoś innego, oczywiście każde morderstwo musi mieć motyw. Nie zabija pierwszego lepszego przechodnia. Perseusz jest trochę sadystą ... i masochistą. Własny ból, również sprawami mu coś w rodzaju przyjemności. Dlatego trenuje, puki nie padnie na ziemię, ledwo żywy. Dojść z nim do porozumienia jest zadziwiająco łatwo ... ale czy to będzie prawdziwe porozumienie?

"Mogę zabić ciebie, ale dla ciebie zabijać nie będę."

On zawsze ma gdzieś swoje "ale", nawet jeśli go nie powie. W kontaktach jego stopione z nim maski, przydają się, nadając mu wyraz sztucznego zaufania czy też uprzejmości. Nawet wprawne oko będzie miało problem z rozróżnieniem co jest sztuczne a co prawdziwe, bo Percy jest uszyty z kłamstw i podchodów, słodkich uśmiechów w ciemną noc, nim cię zamorduje z zimną krwią. On nie zlituje się nad nikim, suczka, pies, szczeniak ... jeśli będzie mu to na rękę zrobi to. Nie zabija bez powodu, jednak dla niego wiele rzeczy może być powodem. Jak wytrzymać z tymże osobnikiem? Starać mu się nie podpaść, okazać szacunek i zejść z oczu. Albo się z nim zaprzyjaźnić. Why not?

"Nigdy nie powiedziałem, że to w porządku. Mój świat nie jest czarno - biały, nie składa się z tego, co dobre i złe. Twój też nie powinien taki być. Nasz świat to tylko lepsze i gorsze, mrok jaśniejszy i ciemniejszy. Tak jest lepiej."

Wbrew pozorom, Percy to nie tylko kolorowa maska za którą czai się bariera furii, chroniąca jego puste i bezbarwne wnętrze. Bo choć nijaki i bezosobowy, to nawet ktoś taki jak on ma coś więcej do zaoferowania niż tylko pusty szkielet. Zaprzyjaźnia się nie po to by po nocach mordować znajomych, lecz by mieć informacje jakie pozyskuje prowadząc niezobowiązującą rozmowę czy też zwyczajnie plotkując. Nawet takie ucieleśnienie zła jak on, potrzebuje kogoś do towarzystwa. Takiego kogoś przy kim może udawać normalnego jak również kogoś przy kim będzie mógł pokazać swoją naturę. On nie ma podwójnego charakteru. Jego maski są częścią niego, nie musi wysilać się z udawaniem. Ba! On to uwielbia. Uwielbia być normalnym.

"A we mnie samym wilki dwa
Oblicze dobra, oblicze zła
Walczą ze sobą nieustannie
Wygrywa ten którego karmię."

- Czy naprawdę każdy myśli, że jestem tylko i wyłącznie mordercą w kolorowej masce? Hola, hola! Jeszcze jestem zdrowy na umyśle, a moja maska wcale nie jest tylko ładną ozdobą. Została stworzona z tego co kiedyś straciłem i już nigdy nie odzyskam. Jednak jakie są podstawy by twierdzić, że to przelekramowana sztuczka? To była część mnie, nie należąca już do mnie, ale usilnie zatrzymana na mojej twarzy. Taki byłbym gdyby nie przeszłość. Czy to więc umieszcza mnie w kategorii zwykłych kłamców? To, że potrafię zabić kiedy chcę i co chcę nie ma teraz znaczenia. Morderstwo musi mieć motyw. -

- Mój sztuczny uśmiech większość psów bierze za całkowicie naturalny. Pewnie ktoś mógłby spytać po co przybieram maskę kiedy nie mam złych zamiarów? Bo nie potrafię inaczej. Mógłbym mieć dobre intencje i mówić chłodnym czyli normalnym głosem, co skutkowało by wzmożoną ostrożnością. O wiele lepszy efekt daje maska i sztuczny uśmiech. Proste. A to, że nie mam zawsze dobrych intencji i potrafię w tedy używać maski to już inna sprawa. -

"Und der Haifisch der hat Tränen // Rekin też płacze
Und die laufen vom Gesicht // Łzy spływają po twarzy
Doch der Haifisch lebt im Wasser // Lecz rekin żyje w wodzie
So die Tränen sieht man nicht. // Dlatego ich nie widać."

Powoli brniemy dalej. Percy to osobnik z poczuciem humoru, które posiada nie tylko jego maska, ale wszystkie warstwy składające się na jego osobę. Humor zwyczajny, który karmi się sucharami i dowcipami. Humor czarny, czerpiący uciechę ze "zła". Humor będący formą sarkazmu i ironii. Wszystkie rodzaje w jednym! Na twarzy tego samca może i gości sztuczny uśmiech, albo wręcz przeciwnie - jego twarz jest niczym wykuta z kamienia, ale to wcale nie odzwierciedla tego co dzieje się w jego wnętrzu. A dzieje się wiele. Percy często bije się z myślami, sprzecznymi sygnałami, które wysyła jego mózg. Tak jakby jego puste wnętrze chciało zapełnić się jakimiś pozytywnymi emocjami, które zniszczą jego maskę na tysiące drobnych kawałeczków. Bo nie będzie mu już potrzebna. Z drugiej strony jest tym kim jest. Wychowanie, przyzwyczajenie i strach przed odkryciem, spychają wszelkie pozytywne myśli i uczucia na granicę świadomości. Są w jego podświadomości, a wątpliwości jest coraz więcej. Nie potrafi odpowiadać na własne pytania i nie może oczekiwać, że oświecenie nagle na niego spadnie. Psychika w kawałkach, zakryta maską. Tak wiele skryte za jednym uśmiechem. Cała przeszłość. Wszystkie myśli. Wątpliwości. Strach.
A przecież pies to stworzenie stadne. Potrzebuje towarzystwa. Uczuć. I choćby wychowywać go na mordercę, kłamcę i samotnika to podświadomie będzie dążyć do kontaktów z drugim psem. W każdym razie tak jest w jego przypadku.

"I'm an angel with a shotgun // Jestem aniołem ze strzelbą,
Fighting till' the war's won // Walczę, dopóki nie wygram wojny,
I don't care if heaven won't take me back. // Nie dbam o to, czy niebo weźmie mnie z powrotem."

Porzućmy może temat psychiki Percy'ego, bo w końcu nie tylko do niej ogranicza się jego osoba. Pora na rozmowę o czymś innym. Przyjemniejszym do czytania i łatwiejszym do zrozumienia.
O walce i te pe.
Otóż ktoś będący Perseuszem, nie może być mikroskopijny i chuderlawym psem z zerowym pojęciem o walce, prawda? Prawda. Percy jest wysportowanym i umięśnionym samcem, jak już było wspomniane, lekko masochistyczne skłonności zaowocowały długimi ćwiczeniami. A ćwiczenia mają to do siebie, że zazwyczaj coś po nich zostaje. A biorąc pod uwagę przeszłość Percy'ego właściwie szlifowały jego umiejętności. Pies ten uwielbia wysiłek fizyczny. Percy od najmłodszych lat wykazywał wręcz niezdrowe zainteresowanie względem walki, przemocy i broni. Może miało na to wpływ otoczenie w jakim dorastał. W każdym razie decyzja o szkoleniu nie należała do niego, a do osób postronnych, które uwielbiały bawić się cudzym życiem. Przeszedł Piekło na ziemi, które zmieniło mu psychikę, charakter i w ogóle go całego. Stał się silniejszy, ale niestabilny. Teraz już nic na to nie poradzisz. Ma walkę we krwi, w instynkcie, w odruchach bezwarunkowych, a może i genach? Percy potrafi walczyć wręcz jak i bronią, którą w jego rękach może stać się wszystko. W walce charakteryzuje go pomysłowość, spryt i kocie ruchy. Walka to dla niego coś w czym jest na prawdę dobry. Coś w czym czuje się pewnie. Coś gdzie nie potrzeba mu sztucznych uśmiechów. Coś w czym czuje, że żyje. Coś gdzie jest sobą, nie maską, nie furią, nie bezosobową pustką, tylko Perseuszem.
Nie zawsze wygrywa, nie zawsze wychodzi bez szwanku, ale mimo to kocha walczyć.
Historia:

"My name is hatred of the reasons we both know."
"Me imię to nienawiść z powodów, które oboje znamy."

Perseusz urodził się w dość dużej sforze, która położona była wśród dzikich górskich odstępów. Jego matką była Hana (jap. kwiat), biało - czarna mieszanka border collie z huskym o błękitnych oczach, a ojcem Halt, czarny mieszaniec husky'ego z wilkiem o różnych oczach. Jego dzieciństwo tylko pozornie było normalne. Niby mógł stać się psem zdrowym psychicznie, lojalnym i uczciwym. Niestety prawda jest trochę inna. Halt był ogólnie szanowanym samcem, doskonałym wojownikiem i zabójcą. Jednakże na tle kontaktów towarzyskich wypadał źle, wręcz fatalnie. Zupełnie tak jakby nigdy nie schodził z pola bitwy, a poza akcją nie potrafił odnaleźć się w życiu. Hana była osobą łatwo dostosowującą się do nowego środowiska, miłą acz ostrożną i nieufną. Tylko z pozoru idealną i nieskazitelnie dobrą. Można więc stwierdzić, iż Perseusz otrzymał w prezencie dość ciekawe geny, które z pewnością zagrały duża rolę w jego charakterze. To jednak nie wszystko. Jak wiadomo charakter to nie tylko geny. Osobowość kształtuje się głównie przez otoczenie i wychowanie. Po Percym od dnia jego narodzin spodziewano się tylko dwóch rzeczy: urody matki i umiejętności ojca. Z rozkazu alfy miał skrócone dzieciństwo, już od najmłodszych lat miał być traktowany jako uczeń. Siedział wśród o wiele starszych szczeniąt, ucząc się tego co oni - sztuki walki. Jego niezwykle chłonny umysł, był zwyczajnie zbyt młody by poradzić sobie z takimi treningami. Był najmłodszym osobnikiem i jak można się domyślić, inni nie zamierzali traktować go jak równego sobie. Wyzwiska, dokuczanie, bójki i samotność, ciągnęły się za Perseuszem przez długi czas. W ten właśnie sposób na jego serduszku pojawiła się pierwsza ciemna rysa.

"My name is empty cause you drained away the love."
"Me imię to pusty, bo wysączyłaś całą miłość."

Perseusz rósł i powoli spełniał wszelkie wymagania. Był sprytny, silny, zabójczy i do tego przystojny. Co z tego? Był też chamski, arogancki i agresywny. Nie krył się z niczym, a jako taki szacunek okazywał tylko względem swoich rodziców. Nic więc dziwnego, że syn alf - Albert widział w nim zagrożenie. Właśnie, kim był Albert? Odpowiedź brzmi: był nijaki i zdawał sobie z tego sprawę. Niewielki. Nieszczególnie inteligentny, nie był też uzdolniony w żadnej innej dziedzinie. Jedynak, o krótkiej rdzawej sierści i małych szarych oczkach, starszy od Perseusza. Od urodzenia z niepokojem obserwował rozwój Percy'ego. Wiele razy próbował namówić ojca by coś z nim zrobił. Nie przyniosło to jednak żadnych skutków. Mimo paskudnego charakteru, jakim odznaczał się Percy, cała sfora była z niego dumna. Cieszyła się, że ma idealnego wojownika - co z tego, że zabójcę i chama? Wiele par chciało wydać za niego swoje córki, licząc na bajeczne potomstwo. Jednakże Percy nie przejawiał zainteresowania na tym punkcie. Odpowiedź leży w tym, iż nikt nie brał pod uwagę jego wieku. Był za młody by myśleć o takich sprawach. A to, że wyglądał jak dorosły, nie miało znaczenia, jeśli chodzi o psychikę. Tłum go męczył. Wiecznie wlepione w niego ślepia, pełne aprobaty słowa, uprzejme uśmiechy ... miał ochotę od tego uciec, chciał by go nie zauważali. Nie cierpiał gdy wszyscy traktowali go jak bóstwo. Zaczął więc coraz bardziej się cofać, oddalać, uciekać ... Coraz więcej czasu spędzał w samotności bądź z ojcem, którego darzył szacunkiem i który był jego nauczycielem. Mogło by się wydawać, że Halt i Hana są jedynymi osobami, które traktują go normalnie. Nie licząc morderczych treningów. Ale i tak było to lepsze od wpatrzonego weń tłumu. I tak oto Percy wyrósł na samotnika, który nie lubi być w centrum uwagi.

"My name is screaming like the sound of your heart failing."
"Moje imię to krzyczący, jak dźwięk twego serca które zawiodło."

Albert miał dość. Jego ojciec był wpatrzony w Percy'ego jak w obrazek. Wychwalał go jako chlubę sfory i łechtał swoje ego, mówiąc, iż wszystko za sprawą jego decyzji. Nikt nie zauważył zmian w zachowaniu basiora. Ot jeszcze jedno dziwactwo i tyle. Stosunek wilków do syna Halta nie zmienił się ani odrobinę. Albert zaciskał zęby w bezsilnej złości. Chciał za wszelką cenę zmyć z powierzchni ziemi tego przemądrzałego bobka. W jego główce zaczął formować się plan. Coraz częściej spędzał czas na treningach, a nie sam na sam z suczkami. Miał on jeden cel - wyeliminować Percy'ego, a jako, że nikt nie przyznawał mu racji, musiał zrobić to sam. Tymczasem Perseusza z rzadka widywano w centrum sfory i prawie nigdy w pobliżu innych. Większość czasu spędzał sam w lesie, nad rzeką (gdzie nauczył się pływać) bądź na treningach. Teoretycznie mógł już skończyć treningi i tylko od czasu do czasu coś tam poćwiczyć. Jednak na wszelkie takie propozycje odpowiadał "nie". Jego wyobcowanie zaowocowało tym, iż nie zauważył knowań Alberta. Był zupełnie nieprzygotowany, gdy wracając wieczorem po męczącym treningu natknął się na młodego alfę, który powiedział jedynie - Wyzywam cię na pojedynek, Perseuszu synu Halta. W młodym basiorze krew się zagotowała, a zmęczenie minęło momentalnie. Ten wypierdek chciał z nim konkurować?! Z sadystycznym uśmieszkiem przyjął wyzwanie.
Wynik był dość oczywisty. Percy zmęczony treningiem, który prowadził od rana do wieczora, marzący o czymś do picia i słodkim śnie. Oraz Albert, wypoczęty, ciężko trenujący od kilku dni, czekający na tę chwilę i mający element zaskoczenia. Percy miał znaczącą przewagę. Walka była krótka, lecz brutalna. Perseusz w pierwszym starciu darował życie poturbowanemu Albertowi, lecz ten nie chciał na tym poprzestać. Krzyknął, że mają walczyć na śmierć i życie. A więc co mu pozostało? Minutę później ziemia przesiąkła krwią. Całe zajście widziało zaledwie kilka osób, w tym Halt. Zdawkowo kiwnął głową synowi z lekkim uśmiechem i zniknął w gęstwinie krzewów. Natomiast inni wcale nie byli zadowoleni. Morderstwo to morderstwo. Ich spojrzenia dotąd pełne zachwytu i uwielbienia, zaczęły ujawniać strach i niechęć. Percy dręczony od tygodni tamtymi dobrymi spojrzeniami od pierwszego wejrzenia zakochał się w tych złych. Na jego twarzy wychynął uśmiech prawdziwego sadysty i mordercy, którym się stał tamtego wieczora.

"My name is loco like the motive that betrayed me."
"Moje imię to szaleństwo, jak powód Twojej zdrady."

Po miesiącu odszedł ze sfory. Nie uciekł, nie został wygnany tylko odszedł. Było tam dla niego za ciasno. Osiągnął już wszystko co tylko mógł, więc jeśli chciał się jeszcze bardziej doskonalić musiał wyruszyć w podróż. Tak też się stało. Żegnały go spojrzenia ulgi i kamienny wzrok Halta. Na swej drodze spotkał wiele rzeczy, które nauczyły go tego czego nigdy nie mógłby nauczyć się w miejscu gdzie się urodził. Jego mózg przyswoił sobie wiedzę, jak radzić sobie na własną łapę, jak unikać niebezpieczeństw z tym związanych. Mógł wykorzystać swoją wiedzę w zakresie walki w praktyce. Włóczył się przez wiele lat przez dzikie góry i lasy ... Przeżył wiele, stał się mądrzejszy, mniej narwany i bardziej cierpliwy. To właśnie w tedy stał się częścią otoczenia, był niewidzialny, był wszystkim i jednocześnie nikim. I tak jego charakter został ukształtowany. Proces dobiegł końca.

"My name is searching since you stole my only soul."
"Me imię to szukający, odkąd ukradłaś mą jedyną duszę."

Perseusz włóczył się po świecie, szukając swojego miejsca na Ziemi. Niestety, zdawało się, że ono nie istnieje. Basior wciąż w podróży, zwiedził dobry kawałek świata. W końcu zaczął szukać sfory, która potrzebowała skutecznych zabójców. Widział wiele stad, ale większość od razu odmawiała mu, gdy tylko wyjawiał powód swojego przybycia. W końcu zrezygnował z tego zamiaru. Zaczął podróżować po świecie, jako najemnik. Nigdzie nie zatrzymywał się na dłużej niż tydzień. Wciąż w podróży. Sam. Aż w końcu los zaprowadził go do Miasta Kości. To właśnie tam dowiedział się, że niedaleko znajduje się sfora. W mieście zabawił kilka dni, by następnie ruszyć ku terenom sfory. Kto wie, może potrzebują zabójców?

"My name is revenge and I’m here to save my name."
"Moje imię to zemsta i jestem tu by ocalić me imię."

Perseusz jest doskonałym zabójcą, który podchodzi do swych obowiązków poważnie. Mimo, że nie należy do osobników, które są posłuszne władzy niczym małe pieski, to jednak dysponuje pewnymi zasobami szacunku i lojalności względem alfy.
Rodzina:
✪ Ojciec Halt - najważniejsza dla naszego bohatera postać. Jego mistrz i wzór, jedna z nielicznych osób do których czuje szacunek i którym ufa. Jest to pies o czarno - szarej, szorstkiej sierści i różnokolorowych oczach. Halt był psem Ciemności oraz wojownikiem.
✪ Matka Hana - była opiekuńcza względem syna, ale też wymagająca. Percy darzył ja szacunkiem i zaufaniem. Jest to biało - czarna suczka w typie husky'ego (choć ma w sobie krew border collie). W genach przekazała swojemu synowi budowę i fakturę futra. Hana była psem Energii oraz strategiem.
✪ Rodzeństwo - Percy był pierworodnym jedynakiem. Kiedy odszedł ze sfory nie utrzymywał żadnego kontaktu z rodziną. Kto wie? Może Halt i Hana doczekali się potomstwa?
✪ Wujek Gilan - nie gra w historii większej roli, jednak dorzucił swoje pięć groszy do charakteru Percy'ego. Gil to rudo - kremowy pies o wesołych zielonych oczach. Był on kiedyś czeladnikiem Halta. To on zaszczepił w Percym miłość do humoru i śmiania się. Był on psem Tygrysim.
Zakochany: "Związki to sznury. Miłość to pętla."
Miejsce zamieszkania: W dzień szukaj go wszędzie, gdyż najpewniej nie będzie siedział u siebie, tylko włóczył się po terenach sfory. Jest to pies o gęstej sierści, któremu nie przeszkadza zimno. Z tego też powodu wybrał na swój dom Góry Lodowego Drzewa. Uważa, że jest to piękne miejsce, do tego ciche, spokojne i oddalone od centrum watahy, gdzie jest zawsze mnóstwo psów, a co za tym idzie hałasu. Percy zamieszkuje średniej wielkości jaskinię w kształcie klepsydry, co umożliwiło mu podzielenie jej na dwie części. Wejście do jego mieszkania po bokach zasłaniają korzenie drzewa, zaś po środku wisi jelenia skóra, przez co w środku panuje półmrok. Pierwsze pomieszczenie spełnia funkcję salonu. Szara skała z której składają się ściany, jest w całości obwieszona ptasimi piórami, głównie tymi kolorowymi. Podłogę pokrywają kozie skóry, głównie białe, brązowe i szare. Na samym środku pomieszczenia znajduje się przytaszczony tutaj fragment pnia drzewa, który spełnia rolę stołu oraz pachnie żywicą i lasem, maskując zapach skór. Drugie pomieszczenie zasłonięte jest wełnianą zasłoną o barwie jasnego kremu. Spełnia ono rolę prywatnego schronienia Percy'ego oraz sypialni. Tutaj żaden z gości nie powinien się zapuszczać. Pomieszczenie to pachnie zwierzęcymi skórami oraz stęchlizną. Gołe ściany emitują zimnem, a jedyną ozdobą jest czaszka jelenia, wisząca nad posłaniem Perseusza. Pies śpi na materacu przytaszczonym z Miasta Kości, który zakrywa warstwa zwierzęcych skór oraz wełniana narzutka. W tym pomieszczeniu jest o wiele ciemniej, niż w poprzednim więc łatwo przeoczyć wnękę w skale, która spełnia rolę półki. Percy chowa tam swoje pamiątki (łupy wojenne).
Aparycja: Perseusz to duży pies, dobrze zbudowany; umięśniony i wysportowany. W jego ciele nie ma nawet grama tłuszczu. Mięśnie zakrywa gęste i puszyste futro, odziedziczone po genach huskych. Świetnie chroni przed mroźnymi dniami i niepogodą, jednak męczy podczas upałów. W dotyku jest miękkie i przyjemne, choć jednocześnie trochę szorstkawe. Percy posiada ciemnoszarą, prawie czarną sierść na grzbiecie oraz śnieżnobiały "dół". Jego oczy są lodowo niebieskie, zazwyczaj roześmiane i ciepłe, potrafią w sekundę zmienić się w twarde i chłodne niczym lód. Percy do kompletu otrzymał arsenał składający się ze śnieżnobiałych i mocnych zębów oraz ciemnych pazurów. Całość dokańczają stojące grube uszy, ciemny duży nos oraz białe "brwi".
Ciekawostki:
✪ Przy pierwszym kontakcie będzie chciał się zaprzyjaźnić, albo pozostać w neutralnych stosunkach. Nie chce mieć wrogów z osób, którzy mogą mu się przydać. Aczkolwiek nie będzie nachalny, nie ma też mowy o podlizywaniu się.
✪ Nie cierpi pustaków, zwykłych plastików czy też nadętych egoistów z zerowym poziomem inteligencji. Cukierkowych panienek też nie.
✪ Perfekcjonista w walce, a w życiu codziennym robi tak by było mu wygodnie.
✪ Uwielbia czarny kolor, ciemność, noc oraz mroczne miejsca z których dochodzi zapach stęchlizny.
✪ Pachnie stęchlizną, kadzidłem i świeżą ziemią - trochę jak grób.
✪ Czasami (często) popisuje się podczas walki i bawi się swoimi ofiarami.
✪ Jego ulubionymi zwierzątkami są pająki. Jeśli jakiś przylezie do jego jaskini, to Percy nada mu imię i pozwoli utkać pajęczynę gdzieś w kącie.
✪ Bardziej polega na swoich umiejętnościach niż mocach.
✪ Często przychodzi do Miasta Kości. Posiada dość typowy psi wygląd, więc na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajnym psem. Lubi przynosić różne przedmioty z Miasta do swojej jaskini.
Rasa: Ojciec był Psem Ciemności, matka Psem Energii. Percy jest czymś w rodzaju mieszanki.
✪ Potrafi śpiewać i to dość ładnie ... ale tylko i wyłącznie piosenki, które są lekko satanistyczne bądź nawiązujące do morderstw.
Moce:
✪ Rażenie Prądem -  Percy potrafi porazić kogoś prądem w momencie kiedy go dotknie lub on i jego ofiara dotykają rzeczy, która przewodzi prąd (metalu, wody, krwi itp.). Pies potrafi kontrolować siłę porażenia, przez co może on tylko ogłuszyć ofiarę albo zabić.
✪ Perseusz umie sprawić, że jakaś rzecz wybuchnie pod wpływem prądu. Zazwyczaj są to dość małe rzeczy, pokroju zamków od drzwi, aczkolwiek działa również na większych przedmiotach.
✪ Większość psów jest zazwyczaj odporna na działanie swojego żywiołu. Percy nie jest wyjątkiem. Inne psy z tym samym żywiołem nie są w stanie zaszkodzić mu za pomocą elektryczności czy piorunów. Z tego też powodu nie jest w stanie sam sobie zrobić krzywdy.
✪ Percy może owinąć się cieniem, przez co robi się prawie niewidzialny gdy jest ciemno, a on pozostaje w bezruchu. Umiejętność ta nie działa w dobrze oświetlonym miejscu. Percy otoczony cieniem wtapia się w tło, a jego kontury (optycznie) ulegają rozmyciu. Cień wycisza jego i tak ciche kroki, przez co porusza się bezszelestnie.
Głos: Powerwolf - Murder at Midnight https://www.youtube.com/watch?v=aaSdnHVXxqE&spfreload=10
Tłumaczenie (on śpiewa o sobie :3) http://www.tekstowo.pl/piosenka,powerwolf,murder_at_midnight.html
Stanowisko: Zabójca
Pochwały/Aktywność: 0/15
Inne zdjęcia:
Szczeniak
http://img01.deviantart.net/b9f1/i/2015/269/8/b/let_s_go_by_azzai-d8koirr.png
Nauka (Rok)
http://orig05.deviantart.net/dbb7/f/2015/117/8/c/guard_dogs_by_spirit_of_alaska-d8rb6nf.png
Wyścig z Haltem (Rok i pół)
http://orig08.deviantart.net/13bf/f/2012/305/5/7/we_are_free_by_spirit_of_alaska-d5jokqm.png
Z ojcem (2 lata)
http://orig09.deviantart.net/c62f/f/2015/070/7/d/relax_under_the_sun_by_spirit_of_alaska-d8lcvbb.png

WYGLĄD HUSKY ANIME

http://img14.deviantart.net/40fe/i/2014/052/9/0/nikuya__test_pt_2_by_sedillo_kennels-d77gs1l.jpg
http://img02.deviantart.net/6b93/i/2016/045/1/3/darkness_awaits__nikuya_s_test_by_sedillo_kennels-d9rmp2w.jpg
http://img11.deviantart.net/6381/i/2014/199/0/9/frodo_by_agentwhitehawk-d7r8vbk.png
http://orig02.deviantart.net/462f/f/2015/339/1/0/days_gone_by_by_windwo1f-d9j70e8.png
http://img03.deviantart.net/b19d/i/2015/099/5/5/windwolf_by_aerofistashka-d8p0yqo.png
http://orig02.deviantart.net/03b4/f/2012/324/f/1/ed_by_spirit_of_alaska-d5lkna7.png

http://orig05.deviantart.net/dbb7/f/2015/117/8/c/guard_dogs_by_spirit_of_alaska-d8rb6nf.png
http://img14.deviantart.net/7874/i/2013/036/5/6/whisper_of_hope_by_husky_heart-d5txaqe.jpg
http://orig00.deviantart.net/24fa/f/2011/157/f/5/blu_cgi_practice_by_nipsu7-d3i6z8r.jpg
http://orig01.deviantart.net/f16e/f/2009/073/c/4/bolt____a_hero_can_save_us_by_marticusproductions.jpg

http://orig03.deviantart.net/b9c1/f/2010/028/d/f/bolt____ten_million_fireflies_by_marticusproductions.jpg
http://img05.deviantart.net/ec19/i/2009/233/0/1/bolt___feel_like_never_before_by_shel_chan.jpg
http://img12.deviantart.net/66ea/i/2007/302/e/3/jenn_of_blue_wings_by_captainmorwen.jpg
http://img08.deviantart.net/d2f4/i/2007/339/3/1/jenn_contest_entry_by_purraparru.jpg
http://img11.deviantart.net/aaf8/i/2007/336/5/f/silver_and_copper_by_captainmorwen.jpg
http://img05.deviantart.net/c572/i/2008/070/3/3/vernal_equinox_by_captainmorwen.jpg
http://img05.deviantart.net/d4af/i/2007/301/8/5/vawnn_of_red_wings_by_captainmorwen.jpg
http://img09.deviantart.net/a17d/i/2008/045/0/0/the_ace_of_spades_by_captainmorwen.jpg
http://img04.deviantart.net/5fa6/i/2008/337/6/d/warwick_by_captainmorwen.jpg
http://img12.deviantart.net/d321/i/2008/113/d/9/tenshii_wolf_by_captainmorwen.jpg
















Stanistic Music